Football is coming home

1966

Futbol wraca do domu. Najstarszy polski klub piłkarski znów ma swój stadion. Po okresie tułaczki po obcych stadionach wraca do siebie, na swój nowy piękny obiekt. Prasa nie ma wątpliwości, że to  „architektonicznie i urbanistycznie najsensowniej pomyślany ze wszystkich obiektów piłkarskich w naszym mieście”.

Obiekt o którym piszą powyżej to właśnie ów stadion wyburzony w 2009, a dziś (wczoraj już) zastąpiony przez nową piękniejszą konstrukcję.

O dawnym meczu otwarcia nie dużo, ale trochę jest tu [1]. A o tym co działo się dziś (wczoraj już) wieczór na Kałuży 1 napisze pewnie każda gazeta, a popatrzeć można tu [2].

Radość, wielka radość. Football is coming home.

Numeracja miejsc

1910

Choć nie ma żadnego stadionu, a mecze toczą się na Błoniach pojawia się nowość – numeracja miejsc. Które krzesełko zająć – nowy dylemat kibica Cracovii. Z wyjątkiem tych co stać będą cały mecz.

A może nowością była nie sama numeracja, ale tylko tabliczki? Chyba trudno sobie to wyobrazić.

Kibicowski podział Krakowa

1925

Kraków kibicowsko podzielony na dwie części. Na futbolowej mapie Krakowa widać dwie grupy. Jedna to fani Cracovii, druga to Żydzi. Razem to „cała frekwencja sportowa Krakowa”, innych liczących się grup nie ma.

O wynikłych stąd dla innych klubów perturbacjach („pustki u czerwonych”) pisał Tygodnik Sportowy. Warto zauważyć takie fragmenty jak „tysięczne tłumy idą co tydzień na mecze Cracovii” i ten o tym, że „ma narazie Cracovia całą publikę za sobą” – podział podziałem, ale ówcześni kibice bez wstrętu chodzili na różne stadiony.

Ciekawy jest też fragment o robieniu przez Jutrzenkę złotego interesu na wynajmie stadionu dla Cracovii modernizującej swój własny obiekt. Interesujący zwłaszcza w kontekście niedawnej dzierżawy stadionu na Suchych Stawach, szansy finansowo dla Hutnika zmarnowanej.

Cały ten artykuł tu jest dostępny [1].

Stadion postawimy sobie sami

1910

Głód własnego stadionu narasta. Ze szczególną petycją zwróciła się Cracovia do prezydenta Krakowa w marcu 1910. Nie prosiła o wybudowanie obiektów sportowych. Poprosiła tylko o wydzierżawienie kawałka Błoń. Stadion była gotowa postawić sobie sama. I to jaki!

Zgody nie była. Znaczy była, lecz nie dla Cracovii, Błonia dostały się Sokołowi, potem wybudowany przez niego stadion wrócił do miasta i był wynajmowany m.in. przez Cracovię.

Stało się jednak dokładnie tak jak zaplanował KS. Niecałe dwa lata później Cracovia wynajęła kawałek Błoń (bo wówczas były to Błonia), nie od miasta, a od sióstr norbertanek. I sama sobie postawiła stadion.