Jak spadała Cracovia (7)

1984

Sezon 82/83, pierwszy po awansie, był raczej średni, ale Cracovia utrzymała się w ekstraklasie. „Naste” miejsce było codziennością. Po 15-tej kolejce Pasy znalazły się na spadkowej 15-tej pozycji i zimę przyszło spędzić kibicom Pasów w nieciekawych nastrojach. Po prawdzie jednak była to jedna z dwóch kolejek w strefie „pod kreską”. Na wiosnę było stabilnie – po pierwszym meczu 14-ta pozycja i  przez całą rundę Cracovia niemal ani drgnęła, raz tylko zaglądając na miejsce 15-te. Utrzymanie przyszło w ostatniej kolejce, po zwycięstwie na Gwardią Warszawa o czym już tu pisałem – [1]. Po drodze 23 kwietnia 1983 Janusz Surowiec i Cezary Tobolik zdobyli po golu i Wisła na Kałuży przegrała. Mecz przeszedł do legendy i długo był wspominany. Zdobywca następnego zwycięskiego gola w ligowych derbach na tym stadionie na pewno tego nie widział bo nie było go jeszcze wtedy na świecie – to Koen van der Biezen.

1983/84 zaczął się od występu w Pucharze Lata. Beznadziejne wyniki, brak przerwy między rozgrywkami i jeszcze największy as Tobolik wybrał wolność i nie wrócił do komunistycznej Ojczyzny. To wszystko nie wróżyło dobrze. Zaczęło się od porażki, a po ósmej kolejce Pasy powitały strefę spadkową. Bardzo krakowską, bo Cracovia była na 15-tym, a 16-te zajmowała Wisła. Biało-czerwoni szybko opuścili niebezpieczne miejsca, ale wrócili na nie na wiosnę. Na chwilę w kolejce 18-tej, a na stałe w 20-tej. Stabilizacja nastąpiła na miejscu 15-tym.

Spadek zdecydował się nieco na raty. W 28-mej kolejce Cracovia gościła łódzki ŁKS, rywala w walce o utrzymanie. „Jeśli jeszcze kilka dni temu niektórzy z sympatyków Cracovii łudzili się, ze może zdarzyć się cud i „Pasy” utrzymają się w ekstraklasie, to wczoraj nawet te nadzieje zostały rozwiane” – skomentowała mecz redakcja Tempa. 0:0 było wyrokiem. Szanse na utrzymanie były już marne.

Przed 29-tą kolejką dół tabeli tak wyglądał (kolejno mecze, punkty i bramki):

spadala7

Do utrzymania Cracovia potrzebowała aż dwóch zwycięstw przy dwóch porażkach któregoś z rywali i jeszcze ewentualnie nadrobienia nieciekawego bilansu bramkowego.

10 czerwca 1984 egzekucji dokonał chorzowski Ruch. Nie grający już o nic gospodarze po nudnym meczu pokonali Cracovię 2:0. I żadne wyniki rywali nie miały znaczenia. „Atak gości praktycznie nie istniał, (…) gra niemal cały czas toczyła się na połowie Cracovii, (…). Dobrą formę i poczucie humoru zaprezentowali jedynie kibice Ruchu,którzy chóralnym śpiewem pocieszali piłkarzy krakowskich, że w drugiej lidze nie będzie im źle.” napisano w Tempie. Cracovia spadała po raz siódmy.

Dziękuję Pawłowi „Maxowi” Jończykowi za skan poniższy. Oto jak biało-czerwonych żegnał w Piłce Nożnej Stefan Szczepłek.


O tamtym meczu więcej w WikiPasach czyli tu [2].

Jako ciekawostkę, choć bardzo nieciekawą dla ówczesnych, dodajmy, że przez te dwa lata w ekstraklasie Cracovia nie wygrała ani jednego wyjazdowego meczu.

Ten spadek rozpoczął drugi z najgorszych okresów w historii Cracovii. Już następny sezon 84/85 zakończył się spadkiem do III ligi. Trzecia liga, czasem przerywana drugą, stała się codziennością Cracovii na bardzo długie 20 lat.