2004
Ten wpis czekał na powrót do ekstraklasy, tak się stało, zobaczmy zatem jak wyglądał powrót poprzedni. Od razu uprzedzam, opowieść będzie długa, bo i długo Cracovia kazała na siebie czekać – lat aż 20!
Spadek z ekstraklasy, zwanej wówczas I ligą w sezonie 1983/84 musiał u fanów Pasów wywołać jak najgorsze obawy – lęk przed powtórką z sezonów 69/70 – 71/72 gdy Cracovia spadała trzy razy z rzędu zatrzymując się w lidze czwartej od góry. A i to nie przyszło łatwo bo w pewnym momencie była w niej 15 na 18 zespołów.
Skąd te lęki? Bo w sezonie 1984/85, pierwszym po spadku z ekstraklasy Cracovia znów spadła zajmując ostatnie 16-te miejsce i wygrywając zaledwie 4 mecze. A degradacja jeszcze smutniejsza była bo wraz z Pasami poleciała bratnia Polonia Warszawa. Początek tego sezonu we wschodniej grupie II ligi nie wyglądał najgorzej, Pasy były kilka kolejek w pierwszej piątce, ba po trzeciej nawet na drugim (awans dawało tylko pierwsze miejsce). Jednak już w 10 seria przyniosła wizytę w strefie spadkowej obejmującej aż 4 zespoły. Zimę przyszło spędzić w fatalnych nastrojach bo po 13-tej kolejce Cracovia zajęła ostatnie miejsce. Miejsca tego nie opuściła już do końca rozgrywek.
Pasy ponownie, drugi raz w swej historii powitały III ligę. Tym razem nie było powtórki z historii i Cracovia nie spadła niżej, ale też z grupą ósmą III ligi przyszło zaprzyjaźnić się na dłużej. Sezon 1985/86 nie był zły, ale nie dał awansu. Miejsce trzecie, ale aż 11 punktów straty do lidera Sandecji (tylko to miejsce było premiowane), a wyżej była jeszcze Stal Rzeszów.
1986/87 to znów sezon niby w czołówce, ale jednak bez awansu, bo ten wywalczyła rzeszowska Stal wyprzedając drugą Unię Tarnów i trzecią Cracovią (o 8 punktów).
1987/88 był jeszcze gorszy, Pasy zaledwie piąte o 9 punktów za liderem Karpatami Krosno i 8 za drugą Garbarnią Kraków. A przed Cracovią były jeszcze Tarnovia i Izolator Boguchwała.
1988/89 znów przyniósł miejsce trzecie, ale tym razem o krok. Jeszcze do ostatniej kolejki była nadzieja. Pasy musiały w niej wygrać za 3 punkty (w ciekawym tym systemie, który miał wymuszać walkę do końca za wygraną trzema i więcej bramkami dawano 3 punkty zwycięzcy, a minus 1 pokonanemu – normalnie odpowiednio 2 i 0) i liczyć na porażkę Garbarni z Izolatorem. I choć rywalem Cracovii była nie Stal Rzeszów, a jej rezerwy to padł remis 2:2 i szansa uciekła, a Cracovię wyprzedziła jeszcze Sandecja. Z powodu reformy II ligi, gdzie z dwóch grup zrobiono jedną, Garbarnia nie wywalczyła bezpośredniego awansu dostając zaledwie szansę gry w barażach. W dwumeczu z Bałtykiem Gdynia przegrała po raz ostatni, jak dotąd, pukając do bram zaplecza ekstraklasy. Ten sezon obfitował w jeszcze jedno nietypowe zdarzenie. Otóż Cracovia w meczu u siebie powitała Ładę Biłgoraj na stadionie Beskidu w … Andrychowie. To kara od związku za zachowanie kibiców Pierwszy raz Pasy o ligowe punkty gospodarzyły poza Krakowem.
I nie ostatni bo nieco ponad rok później, w sezonie 1989/90, z tych samych powodów była gospodarzem na obiekcie Victorii w Jaworznie gdzie podejmowała Granat Skarżysko-Kamienna. Był to już piąty z rzędu sezon w III lidze. Tym razem Cracovia grała w grupie czwartej, bo tylko tyle ich było. Liczyła ona aż 20 zespołów. Pasy nigdy wcześniej ani później nie grały w tak licznej lidze. Przełomowy rok w historii Polski, rok powstania III RP i wprowadzenia demokracji i kapitalizmu nie był przełomowy dla Cracovii, przeciwnie oznaczał dla niej kłopoty finansowe – dotychczasowi sponsorzy, małe spółdzielnie, miały inne problemy niż wspieranie trzecioligowego klubu. Cracovia skończyła na miejscu 13-tym, po raz ostatni była w III lidze tak nisko w spadkowym sezonie 71/72. Do lidera, Korony Kielce zabrakło aż 25 punktów, na pocieszenie dodajmy, że ostatni Igloopol II Dębica zdobył ich 33 mniej od Cracovii bo tylko … dwa. W pewnym sensie symbolicznym pożegnaniem dawnej epoki był jesienny pogrom wojskowej drużyny Stadionu Kielce, która wyjechała z Krakowa po zainkasowaniu aż dziewięciu bramek (9:0 trzecioligowy rekord Pasów).
Przyszło zatem Cracovii w sezonie 1990/91 po raz szósty zagrać na trzecim szczeblu ligowym, co się wcześniej nie zdarzało. Znów w grupie VIII bo ponownie liga ta liczyła osiem grup. Świetny finisz w końcówce sezonu dał nadzieję na awans, odebrały go chyba remisy, najbardziej bolały te derbowe z Wawelem (w 16-tej kolejce) i Garbarnią (w 21-szej), które choć w lidze przędły słabo to zmobilizowały się na mecz z lokalnym rywalem. Ostatecznie miejsce trzecie, jeden tylko punkt za Wisłoką Dębica i o cztery bramki gorzej od mającej tyle samo punktów Sandecji. To właśnie te dwa kluby wywalczyły awans, ale … i Cracovii nieoczekiwanie się udało. Pomogła w tym decyzja PZPN by natychmiast rozszerzyć II ligę do dwóch grup.
Pasy dwa tygodnie po zakończeniu rozgrywek ligowych stanęły do dwumeczu z Radomiakiem. 30 czerwca 1991 w Krakowie padł remis 1:1 choć jak pisała prasa „bardzo pewni wyszli radomianie do tego meczu”. Do rewanżu doszło 3 lipca w Radomiu. Już po kwadransie Pasy objęły prowadzenie, gdy po rzucie rożnym wykonywanym przez Stanisława Owcę piłkę do bramki wpakował Arkadiusz Kubik. W 51-szej minucie Jacek Czarnik pięknie poprawił na 2:0 i w sektorze kibiców Cracovii zapanowała radość. Już dziesięć minut przed końcem śpiewali „100 lat” i skandowali „Dziękujemy”. I słusznie, wynik nie uległ już zmianie i po 6 latach trzecioligowej tułaczki biało-czerwoni wrócili na zaplecze ekstraklasy! W komentarzach podkreślano, że to zasługa młodego składu, który rok wcześniej pod wodzą tego samego trenera Janusza Sputy zdobył mistrzostwo Polski juniorów.
II liga nie okazała się być jednak gościnna dla Cracovii i sezon 1991/92 okazał się być jednorazowym w niej występem. Pasy spadły zajmując ostatnie, 18-te miejsce. Zaczęło się wyjazdowego zwycięstwa nad dębicką Wisłoką, ale potem było już tylko gorzej. Już w 3-ciej kolejce Cracovia znalazła się w strefie spadkowej, a w 4-tej została czerwoną latarnią grupy wschodniej II ligi. Co dalej łatwo zgadnąć, miejsce ostatnie zostało już do końca tych rozgrywek i Cracovia znów musiała przeprosić się z trzecioligową rzeczywistością.
Sezon 1992/93 w grupie VIII przyniósł małe derby z Wawelem, Garbarnią i nie widzianym w lidze od kilkunastu lat Kablem (ten ostatni zdołał pokonać Cracovię na jej własnym stadionie) ale również walkę o awans. Zabrakło 3 punktów, bo o tyle wyżej był Okocimski Brzesko.
W 1993/94 było gorzej, zaledwie piąte miejsce, 11 punktów do bezdyskusyjnego lidera tarnowskiej Unii. Wyżej były też Wawel, Kamax Kańczuga i Pogoń Leżajsk. Znów doszło do przykrych derbów bo w tej samej lidze przyszło grać z Wisłą II Kraków (dwa zwycięstwa Cracovii i spadek rezerw sąsiadki).
1994/95 wreszcie był czasem Cracovii. 53 punkty, o sześć więcej od drugiego Wawelu i awans. O tyle słodszy, że stadion Cracovii został niezdobytą twierdzą (13 wygranych 4 remisy). Wieczny przeciwnik Garbarnia tym razem nie zaszkodziła sama spadając. Wystarczyły trzy lata na trzecim poziomie ligowym by Cracovia powróciła do II ligi.
I nie był to powrót na krótko. W grupie wschodniej II ligi w sezonie 1995/96 Cracovia napotkała spadkowicza z I ligi Wisłę. To były pierwsze ligowe derby od 11 lat. Świętą Wojnę wygrała Cracovia pokonując na Reymonta swą odwieczną rywalkę 1:0, po wspominanym przez wiele lat golu główką Krzysztofa Dudy. W rewanżu w 27-mej kolejce nie poszło już tak dobrze. 0:2 dla walczącej o awans Wisły. Mecz ten przeszedł do historii jako „sprzedane derby” bo w powszechnej opinii tak właśnie było i „dla dobra krakowskiego sportu” czy też bardziej wymiernych korzyści piłkarze odpuścili. Przekonanie to wzmacniała druga, samobójcza bramka. Szansa na awans była, bo przez większość sezonu Cracovia była w czołówce, a przez dwie kolejki (nr 19 i 20) na dającym awans miejscu drugim. Jednak słaba końcówka sezonu sprawiła, że Pasy z 49 punktami sezon skończyły na miejscu zaledwie siódmym, daleko za pierwszą warszawską Polonią i drugą Wisłą (obie po 72 punkty), ale także daleko od strefy spadkowej.
1996/96 oznaczał zatem drugi sezon w drugiej lidze, a to dawno nie zdarzyło się Pasom. Cracovia została ligowym średniakiem zajmując 11-te miejsce na 18 klubów. 44 punkty przy 72 Petrochemii Płock i 70 KSZO Ostrowiec. Wyżej był np Wawel Kraków.
1997/98, dalej w grupie wschodniej, zaczął się od efektownego zwycięstwa 4:0 nad Hetmanem Zamość, poprawionego na 7:1 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, ale potem poszło gorzej. Po 9-tej kolejce Cracovia znalazła się w strefie spadkowej (spadało pięć z osiemnastu drużyn). Opuściła ją w kolejce nr 13. I tak balansowała to nad nad kreską to pod (kolejki 16 i 18-20, 22-28, 32). Warte odnotowania jest lanie jakie zebrał w Krakowie inny zespół z dołu tabeli – Warmia Olsztyn, którą Pasy rozjechały 9:1 ustanawiając swój drugoligowy rekord. Po przedostatniej 33 kolejce Pasy były na bezpiecznym miejscu 13-tym, ale 34 kolejka przyniosła porażkę 2:0 z GKS w Bełchatowie. Do utrzymania wystarczał remis, ale lider tabeli choć miał 3 punkty przewagi nad drugim Hutnikiem Kraków nie odpuścił. Miał też inną przewagę – w postaci przychylnego gospodarzom sędziego, a przynajmniej takie zdanie miała prasa relacjonująca ten mecz. „I tak dzięki „małej pomocy przyjaciół” Cracovia spadła do III ligi.” – podsumował w Dzienniku Polskim Andrzej Stanowski.
Czwarty już pobyt w trzeciej lidze oznaczał zmagania w grupie IV bo grup znów było cztery. Ciekawostką jest, że po raz pierwszy na tym poziomie ligowym biało-czerwoni nie spotkali żadnego innego zespołu z Krakowa (z najbliższych był Górnik z Wieliczki). Na inaugurację sezonu 1998/99 Cracovia rozgromiła Orlęta Łuków aż 8:0. Później Pasy to zbliżały to oddalały się od lidera, już nim jednak nie zostając. Cracovia przegrała tylko cztery spotkania (najmniej w lidze), sporo było jednak remisów, w efekcie 68 punktów dało miejsce na koniec trzecie za Siarką Tarnobrzeg (75) i Lublinianką (73).
Sezon 1999/2000 znów przyniósł małe derby Krakowa, bo z II ligi spadł Wawel – był to zaledwie początek serii spadków tej drużyny. Był rok rywalizacji z Tłokami Gorzyce i początkowo również z Unią Tarnów. Przez sześć (4-9) kolejek krakowianie i gorzyczanie szli łeb w łeb utrzymując równą co do joty liczbę punktów. Ostatecznie to Cracovia pierwsza nie utrzymała tempa i Tłoki już do końca sezonu utrzymywały bezpieczną kilkupunktową przewagę nad Pasami. Pierwsze Gorzyce, druga Cracovia co oznaczało kolejny rok trzecioligowej stagnacji.
W sezonie 2000/01 zmienił się derbowy rywal, tym razem był nim Hutnik, który po kilku latach świetności rozpoczął lata chude. To właśnie ta drużyna walczyła o awans, a jej rywalem była Pogoń Staszów. Cracovia początkowo brała udział w tym wyścigu czasem nawet liderując (kolejki 7-8 i 11-15) jednak XXI wiek przyszło powitać notując już 7 punktów straty. Drużyn w lidze było aż 19 i to oznaczało bardzo długą rywalizację. Hutnik, jak Tłoki rok wcześniej, liderował i nie tracił swojej przewagi. Dobry finisz pozwolił Pasom zająć drugą lokatę, ale to drugie miejsce to był pierwszy przegrany. Na mecze końcówki sezonu przychodziło po 120 osób.
2001/02 był rokiem monotonii. Bardzo szybko stało się jasne, że w tym sezonie Cracovia nie ma szans na awans. Ani awans, ani spadek, ani żadnych emocji. Nawet małych derbów znów nie było. Frekwencja, od paru lat już marna, sięgnęła dna – rzadko widywano tysiąc osób.
Za to sezon 2002/03 był rokiem odrodzenia Cracovii. Grupa 100, nowy trener Wojciech Stawowy i sprowadzeni przez niego piłkarze to było to co dało Cracovii nowe skrzydła. 7:2 ze Skawinką, 7:0 z Ładą Biłgoraj, 6:1 z Pogonią Staszów i 7:0 z LKS Niedźwiedź – tak wyglądała pasiasta jesień tego roku. Pasy współliderowały już po 2-giej kolejce, ponownie w 7-9, a na stałe zostały nim po 12-tej. I do końca tej pozycji nie oddały. Na jesieni początkowo głównymi rywalkami wydawały się Sandecja, Siarka i mimo pogromu Łada, ale ostatecznie to Korona Kielce i Stal Rzeszów ścigały Pasiaków. 10 tysięcy widzów przyszło zobaczyć mecz Cracovia – Korona. Mimo porażki 0:1 biało-czerwoni pozostali na pierwszym miejscu. W 31-szej kolejce Cracovia przegrała na Suchych Stawach z Hutnikiem 5:2, ale to już nie miało znaczenia dla układu sił w tabeli. W następnej kolejce, 8 czerwca 2003, 5:0 u siebie z Nidą Pińczów i po pięciu latach III ligi awans stał się faktem. Po prawdzie feta zaczęłą się jeszcze przed meczem. Meczu 33-ciej kolejki nie było wcale bo klub z Niedźwiedzia przestraszył się inwazji świętujących kibiców Cracovii. 21 czerwca 2003 w obecności 7 tysięcy osób Pasy pożegnały III ligę pokonując 2:0 Motor Lublin.
Prawdę o drugoligowym sezonie 2003/04 ustaliła dopiero po latach wrocławska prokuratura. Jak się okazało rywale Pasów z kilku klubów dość powszechnie i bezczelnie kupowali mecze. Przynajmniej kilka razy zawodnicy Cracovii wchodzili na boisko nie wiedząc, że rezultat został już ustalony i nie mają prawa wygrać. Mimo tego Pasiacy wspięli się na dające awans drugie miejsce w kolejkach 11 i 14-17. Niestety do zmian w tabeli doszło … w przerwie zimowej. Wycofanie drużyn Błękitnych Stargard Szczeciński i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski oznaczało w myśl ówczesnego regulaminu unieważnienie ich wyników na czym Pasy straciły bardziej niż ich rywale. Kim byli owi rywale? Lista mających apetyt na ekstraklasę nie była krótka: Pogoń Szczecin, GKS Bełchatów, Zagłębie Lubin, RKS Radomsko, Szczakowianka Jaworzno. W czołowej dwójce Cracovia znalazła się jeszcze po kolejkach 19 i 21-23. Ale bój nie toczył się tylko o te dwie lokaty. Trzecie miejsce dawało prawo gry w barażach o ekstraklasę przeciw 12-temu zespołowi z tej ligi. Niestety po 26-szej kolejce i przegranym meczu z Zagłębiem Lubin (jednym z tych, w którym rywal pomógł sobie pozasportowo) Pasy znalazły się niżej. Kolejne zwycięstwa (w tym 2:0 w Bełchatowie) dały powrót do czołowej trójki po 32-kolejce (o trzy punkty nad Szczakowianką, jeden nad GKS i trzy mniej do drugiego Zagłębia i sześć do pierwszej Pogonii). Przedostatnia, rozgrywana 6 czerwca, przyniosła jednak zimny prysznic. Zamiast zwycięstwa i pewnych 3 punktów Cracovia z Gorzyc przywiozła porażkę – 1:0 dla Tłoków.Wydawało się, że jest już pozamiatane, ale w sukurs przyszli rywale. Co prawda w Radomsku RKS, którzy zdążył już odpaść z rywalizacji programowo przegrał z Zagłębiem, choć zdaniem kibiców był to raczej teatrzyk, ale w dwóch innych meczach padły remisy. Pogoń – Bełchatów 2:2, Szczakowianka – Piast Gliwice 1:1. Bezpośredni awans został już stracony, ale nadal można było walczyć o baraże.
Przed ostatnią kolejką szczyt tabeli wyglądał zatem tak:
11 czerwca 2004 do Krakowa przyjechała Szczakowianka, która teoretycznie mogła nadal awansować do baraży. W tym celu musiała pokonać Cracovię i liczyć, że GKS Bełchatów przegra ze zdegradowanym już Aluminium Konin. Pasom wystarczał remis gdyby GKS nie wygrał (Cracovia miała lepszy bilans bezpośrednich spotkań). Ale drużyna z Jaworzna przyjechała rozbita bo od składu odsunięto trenera i dwóch zawodników podejrzewanych o chęć przejścia do Cracovii w następnym sezonie. Na dodatek w toczonym równolegle meczu Bełchatów objął prowadzenie już w 4-tej minucie i nie oddał go wygrywając 2:0. Pasy poradziły sobie ze Szczakowianką lepiej niż dobrze. Prowadzenie objęły już w 18-tej minucie, a do przerwy było już 5:0. Skończyło się na 8:1, ale nawet tę jedną bramkę dla jaworznian krakowianie musieli strzelić sami. Do ekstraklasy zostały już tylko dwa kroki – dwa barażowe mecze.
Dwie godziny później Cracovia poznała rywala. W lidze utrzymała się Polonia Warszawa, a 12-tym zespołem został Górnik Polkowice. Pierwszy mecz odbył się w sobotę 19 czerwca 2004 w Krakowie. „Supergra, superwynik, tak najlapidarniej można streścić przebieg pierwszego barażowego meczu o ekstraklasę między Cracovią a Górnikiem Polkowice” napisał Dziennik Polski. Bo to też 6-tej minucie Piotr Giza dał Cracovii prowadzenie, potem podwyższył on, Łukasz Skrzyński i Piotr Bania. 4:0 oznaczało, że rewanż był już tylko formalnością.
Tydzień później 26 czerwca 2004 W Polkowicach znów było 4:0 i znów dla Cracovii. Dwa razy Krzysztof Przytuła i po razie Marcin Bojarski i Łukasz Szczoczarz – to wykaz zdobywców bramek. Po koniec meczu wokół linii końcowej stał już żywy mur kibiców Cracovii, „Prezes Cracovii SSA Paweł Misior ze współwłaścicielem klubu prof. Filipiakiem własnoręcznie spychali tłum chociaż metr za linię.” – pisał po meczu portal Terazpasy. Potem była już tylko radość. „Na ostatni gwizdek Mirosława Ryszki kibice wystartowali jak do biegu o mistrzostwo świata na 100 m. Szybko ogołocili ze strojów piłkarzy. Zostały im tylko majtki, rzadziej spodenki.”. Po 20-tu bardzo złych latach Cracovia znów była w ekstraklasie!
O barażach więcej poczytać można na WikiPasach czyli tu [1].
Jest to zarazem ostatni odcinek serialu o ekstraklasowych spadkach i powrotach Cracovii bo spadek w 2012 i powrót w 2013 chyba przypominania jeszcze nie wymagają. A miejmy nadzieję, wbrew wyboistej historii, że tym razem Pasy zostaną na zawsze na szczycie polskich lig i kolejnych odcinków pisać nie trzeba będzie.
Skan ilustrujący ten odcinek jest pamiątką Mirka Kaszowskiego, za której udostępnienie bardzo mu dziękuję.