1918
Po ośmiu latach Rudolfshügel Wiedeń znów zawitał w Krakowie. I kolejny raz mecz nie zakończył się pokojowo (o poprzedniej wizycie pisałem tu [1]). I tak jak poprzednio grano dwa mecze w dwa dni.
Sobotnie spotkanie goście wygrali 2:1 w sposób nieco szczególny – gol zdobyto bowiem nie umieszczając w siatce piłkę, jak jest to ogólnie przyjęte, a … bramkarza. Golkiper Pasów został wepchnięty przez rywali do swej bramki, a sędzia nie zauważył, że nie ma już w rękach piłki.
O sobotnim spotkaniu więcej tu [2], a o niedzielnym będzie jeszcze okazja napisać.