O tym pisać nie wolno

1965

Niemal wszystkie wpisy na tym blogu opierają się na skanach artykułów z prasy. Ten będzie wyjątkowy. Będzie skan, ale artykułu, który… nigdy nie został opublikowany.

Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk to instytucja państwowa istniejąca w latach PRL. Podstawowe jego zadanie polegało na cenzurowaniu czyli decydowaniu co ma prawo się ukazać, a co nie. Była to tzw. cenzura prewencyjna czyli następowała przed publikacją. Teoretycznie istniały ogólnikowe przepisy mówiące o tym co wolno, a czego nie wolno publikować, w praktyce pracownicy GUKPPiW kierowali się specjalnymi wytycznymi otrzymanymi z centrali. W przypadku prasy usunięty artykuł musiał być czymś zastąpiony – nie mógł zostać żaden ślad działalności cenzury. Nie było też możliwości odwołania się od decyzji urzędu. Te zasady zostały zmienione i poluźnione w 1981, ale artykuł, o którym chcę dziś napisać pochodzi z 1965.

Jest to artykuł, który miał ukazać się w „Tempie”, popularnym krakowskim tygodniku sportowym w numerze 38 w poniedziałek 20 września 1965. Nie ukazał bo zabronił tego cenzor.

W księgach interwencji cenzorskich zachował się tylko przekreślony tekst z krótką adnotacją notatka zdjęta zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Nie wiemy jakie to były ustalenia.

Co mogło być przyczyną usunięcia tego tekstu? Jest tu zawarta informacja o złym stanie finansów Cracovii, której nikt nie pomaga, a obojętność wykazuje Zrzeszenie Start (w czasach PRL każdy klub sportowy musiał być członkiem jednego ze zrzeszeń branżowych, Cracovia należała do tego związanego ze spółdzielczością). Czy mogło o to chodzić? Mogło, ale budzi to pewne wątpliwości. Po pierwsze mamy tu sporo pozytywnych informacji o tym jak władze zareagowały i sytuacja rzekomo poprawia się, wręcz jest już przeszłością (tu uwaga na marginesie: wspomniany Zbigniew Skolicki, przewodniczący rady miasta, to przedwojenny lekkoatleta Cracovii dla której zdobył wraz z kolegami wicemistrzostwo Polski w sztafecie 4×100 metrów, a potem członek Rady Seniorów, więcej o nim możecie przeczytać tutaj [1]). A po drugie podobne, a nawet gorsze informacje o fatalnym stanie finansów Cracovii, której nikt z władz nie pomaga, ukazywały się bez przeszkód w prasie – np. tu [2] możecie zobaczyć zbliżony artykuł z 1970.

Wydaje się możliwe, że przyczyną interwencji cenzora było inne zdanie – Społeczeństwo Krakowa z wielką uwagą śledzi losy najstarszego klubu w Polsce (…). Całkiem możliwe, że owe „wcześniejsze ustalenia” cenzury mogły dotyczyć innej, wspieranej przez znacznie mocniejszą i mroczniejszą instytucję, wersji tego kogo wolno – w wychodzącej w tysiącach egzemplarzy prasie – nazywać najstarszym. Choć twardego dowodu tu brak.

Przyjrzałem się co napisano o owej piątkowej konferencji prasowej wiceprezesa Cracovii w innych krakowskich gazetach. W „Dzienniku Polskim” nr 224 z wtorku 21 września jest krótka wzmianka o niej, ale zawiera „jedynie słuszny” wspierany przez władze MSW przekaz – (…) drużyna drugiego najstarszego krakowskiego klubu – Cracovii (…). Wydaje się zatem prawdopodobne, że to właśnie informacja, iż Cracovia jest najstarszym klubem sportowym spowodowała usunięcie artykułu w „Tempie” przez cenzora. Najwyraźniej o tym pisać nie wolno było.

Niezależnie od powodów, dla których ów artykuł został zakazany odnotujmy po raz kolejny ważną informację – wielki przed II wojną światową klub sportowy Cracovia był świadomie spychany przez władze PRL na margines, a na jego działalność nie zapewniano wystarczających środków finansowych. Jak wiemy finalnie spowodowało to likwidację wielu sekcji sportowych i słabe lub słabsze wyniki tych, które jakoś przetrwały.

Sprawdziłem oczywiście wspomniany numer „Tempa”, po artykule nie ma śladu, trudno ocenić czym go zastąpiono (nie mamy wszak całego oryginalnie planowanego numeru), kształt notki i jej długość wskazuje, że być może artykułem o postępach w pracy sportowej Wawelu. Także w następnym numerze nie ukazało się nic o Cracovii.

Notatkę odnalazł autor poświęconego historii blogu „Sigillum Authenticum”, który możecie poczytać tutaj [3]. Ode mnie, a myślę, że nie tylko ode mnie, ogromne podziękowania!