Muzeum KS Cracovia

2022

Wiele różnych środowisk kibiców Pasów od lat postuluje urządzenie na stadionie muzeum klubowego. O tym pomyśle mówili także przedstawiciele klubu. Problemem jednak jest miejsce gdzie takie muzeum urządzić. Okazuje się, że w wewnętrznych dokumentach klubu istnieje rewolucyjne rozwiązanie tego problemu!

Ale po kolei. Przyjrzyjmy się tego jak muzeum funkcjonuje obecnie i jak planowano go rozszerzyć. Aktualnie rolę muzeum pełni sala z recepcją VIP. Nie jest to małe pomieszczenie – ma około 245 m². Umieszczono tam gabloty z klubowymi trofeami i pamiątkami. Nie ma stałych godzin otwarcia, ani swego kustosza, ale jest punktem od którego wizytę zaczynają zwiedzające stadion wycieczki.

Proponowane rozszerzenie obejmuje przede wszystkim hol wejściowy dla zawodników. Miał on służyć jako strefa mieszana, gdzie zawodnicy mogliby porozmawiać z mediami, ale wydaje się, że nie jest w tej roli zbyt intensywnie wykorzystywany. Hol ten ma około 194 m² powierzchni. Z recepcją VIP jest połączony krótkim korytarzem (wliczonym do jej powierzchni) nieco ukrytym pod schodami w górę. Razem to już 439 m², ale nie całą ta powierzchni nadaje się do wykorzystania. Wszak i zawodnicy i goście strefy VIP nadal jakoś muszą wchodzić.

Kolejne potencjalne rozszerzenie to położona na lewo od nich (patrząc od wejścia) sala konferencyjna, gdzie już teraz wiszą słynne przedwojenne karykatury piłkarzy Pasów. Ale tutaj trudno byłoby wykorzystać ze 118 m² coś więcej niż tylko ściany. Sala konferencyjna jest też nieco odległa od wspomnianych wcześniej pomieszczeń (dłuższy acz prosty korytarz). Pojawiają się również pomysły przejęcia na rzecz muzeum położonego obok sali konferencyjnej pokoju pracy mediów (147 m²) co jednak mogłoby stworzyć pewne problemy licencyjne w przypadku gry w europejskich pucharach.

Podsumowując jest miejsce by stworzyć nie tak małe muzeum, coś więcej niż izbę pamięci, acz nadal nie byłoby to samodzielne muzeum w pełnym wymiarze.

Udało mi się jednak dotrzeć do klubowych dokumentów pokazujących zupełnie inne rozwiązanie tego problemu – budowę nowego muzealnego budynku obok stadionu!

Nie są to kompletne plany budowlane, a koncepcja architektoniczna (precyzyjniej: projekt koncepcyjny) . Daje ona jednak obraz rozmachu z jakim zaplanowano Muzeum Cracovii. Powstała ona dwa lata temu, we wrześniu 2022, na zlecenie profesora Janusza Filipiaka, od strony klubowej zajmował się nią tradycyjnie wiceprezes Jakub Tabisz, a wykonało ją biuro Ingarden & Evý. Prowadzący je Krzysztof Ingarden i Jacek Evý to znani architekci, zaprojektowane przez nich budynki były wielokrotnie nagradzane na prestiżowych konkursach. Najsłynniejszą, a przynajmniej najgłośniejszą była nagroda w konkursie A’Design w roku 2014 otrzymana za Małopolski Ogród Sztuki. Współprojektowali również krakowski ICE. Podsumowując projekt stworzyli architekci z najwyższej półki. Kto chce niech sam sprawdzi – na ich strona www wymienia około 100 nagród, nominacji i wyróżnień – tu [1].

Gdzie? Wykorzystano w tym celu narożnik między ulicami Kałuży i Focha. Czyli obszar gdzie obecnie stoi Good Lood oraz tzw. ząb przeoryszy. Dla młodszych, którzy nie kojarzą tego terminu to wrzynająca się klinem działka, która została wyjęta z terenu sprzedawanego przez norbertanki miastu, a później zaoferowana za dodatkowe pieniądze. Architekci nowego stadionu Cracovii zdołali jednak zmieścić obiekt bez konieczności wykupu „zęba przeoryszy”. Działkę łatwo i dziś zobaczyć – jest na niej stary beton i drzewa. Poniżej zdjęcie autorstwa nieocenionego „Armaty” z WikiPasów z roku 2010 – jak widać większych zmian nie widać.

Po latach „ząb przeoryszy” zmienił właściciela, odkupiła go jedna ze spółek Comarchu. Stąd właśnie ten obszar przeznaczono pod budowę Muzeum Cracovii. A właściwie Muzeum KS Cracovia, bo tak zapisano w projekcie. To też szalenie ciekawe, w tym czasie czyli we wrześniu 2022 klub nazywał się oficjalnie MKS Cracovia SSA. Jak widać zamysł zmiany nazwy i powrotu do tradycyjnego Klub Sportowy już wtedy był w planach włodarzy klubu, na niemal dwa lata przed tym zanim go faktycznie zrealizowano!

Nie jest to jedyny projekt jaki stworzono – wcześniej powstały plany z kilkoma gigantycznymi kulami (piłkami) jakie miały wystawać z ziemi w tym samym miejscu. Finalnie wybrano jednak coś innego. Jak powinno wyglądać Muzeum Cracovii wg koncepcji architektów? Oddajmy im głos:

Punkt kulminacyjny – akcent w przestrzeni w postaci szklanej bryły z instalacją „Pasy”. Wewnątrz szklanej bryły – instalacja artystyczna inspirowana pasami, symbolizującymi klub KS Cracovia. Kompozycja przestrzenna z czerwonych i białych pasów – odbija się od luster ustawionych na dole i na górze, co tworzy efekt pasów zwielokrotnionych ku nieskończoności.

Szklana dziesięciometrowa wieża – stojąca pośród tafli wody – to nie wszystko. Muzeum miałoby mieć jeszcze dwie podziemne kondygnacje. Na poziomie -1 zaplanowano w sumie jedenaście pomieszczeń o łącznej powierzchni niemal 727 m², a na poziomie -2 pięć o powierzchni 1106 m². Miałyby one różne przeznaczenie (prócz pomieszczeń wystawowych także recepcja, magazyny, kawiarnia, WC, pomieszczenia techniczne), a największa sala wystawowa miałaby liczyć aż 732 m².

Jest absolutnie zdumiewającym fakt, że w czasie gdy kibice apelowali o zorganizowanie muzeum klub pracował nad nim w zupełnej ciszy. Ba, finalny projekt powstał dwa lata temu, a klub nigdy się nim nie pochwalił! Chciałbym kiedyś poznać rozwiązanie tej zagadki.

Skupmy się jednak nad tym co istotne. Muzeum KS Cracovia zaplanowano z ogromnym rozmachem. Jest to odważna, olśniewająca koncepcja. Pomysł stworzenia muzeum z klasą, muzeum na jakie najstarszy polski klub piłkarski zasługuje. Nie mam żadnych wątpliwości – nie wolno pozwolić by plan ten umarł wraz z profesorem. Panie prezydencie, panie prezesie, pani Elżbieto – sportowy Kraków czeka!

O tym pisać nie wolno

1965

Niemal wszystkie wpisy na tym blogu opierają się na skanach artykułów z prasy. Ten będzie wyjątkowy. Będzie skan, ale artykułu, który… nigdy nie został opublikowany.

Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk to instytucja państwowa istniejąca w latach PRL. Podstawowe jego zadanie polegało na cenzurowaniu czyli decydowaniu co ma prawo się ukazać, a co nie. Była to tzw. cenzura prewencyjna czyli następowała przed publikacją. Teoretycznie istniały ogólnikowe przepisy mówiące o tym co wolno, a czego nie wolno publikować, w praktyce pracownicy GUKPPiW kierowali się specjalnymi wytycznymi otrzymanymi z centrali. W przypadku prasy usunięty artykuł musiał być czymś zastąpiony – nie mógł zostać żaden ślad działalności cenzury. Nie było też możliwości odwołania się od decyzji urzędu. Te zasady zostały zmienione i poluźnione w 1981, ale artykuł, o którym chcę dziś napisać pochodzi z 1965.

Jest to artykuł, który miał ukazać się w „Tempie”, popularnym krakowskim tygodniku sportowym w numerze 38 w poniedziałek 20 września 1965. Nie ukazał bo zabronił tego cenzor.

W księgach interwencji cenzorskich zachował się tylko przekreślony tekst z krótką adnotacją notatka zdjęta zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Nie wiemy jakie to były ustalenia.

Co mogło być przyczyną usunięcia tego tekstu? Jest tu zawarta informacja o złym stanie finansów Cracovii, której nikt nie pomaga, a obojętność wykazuje Zrzeszenie Start (w czasach PRL każdy klub sportowy musiał być członkiem jednego ze zrzeszeń branżowych, Cracovia należała do tego związanego ze spółdzielczością). Czy mogło o to chodzić? Mogło, ale budzi to pewne wątpliwości. Po pierwsze mamy tu sporo pozytywnych informacji o tym jak władze zareagowały i sytuacja rzekomo poprawia się, wręcz jest już przeszłością (tu uwaga na marginesie: wspomniany Zbigniew Skolicki, przewodniczący rady miasta, to przedwojenny lekkoatleta Cracovii dla której zdobył wraz z kolegami wicemistrzostwo Polski w sztafecie 4×100 metrów, a potem członek Rady Seniorów, więcej o nim możecie przeczytać tutaj [1]). A po drugie podobne, a nawet gorsze informacje o fatalnym stanie finansów Cracovii, której nikt z władz nie pomaga, ukazywały się bez przeszkód w prasie – np. tu [2] możecie zobaczyć zbliżony artykuł z 1970.

Wydaje się możliwe, że przyczyną interwencji cenzora było inne zdanie – Społeczeństwo Krakowa z wielką uwagą śledzi losy najstarszego klubu w Polsce (…). Całkiem możliwe, że owe „wcześniejsze ustalenia” cenzury mogły dotyczyć innej, wspieranej przez znacznie mocniejszą i mroczniejszą instytucję, wersji tego kogo wolno – w wychodzącej w tysiącach egzemplarzy prasie – nazywać najstarszym. Choć twardego dowodu tu brak.

Przyjrzałem się co napisano o owej piątkowej konferencji prasowej wiceprezesa Cracovii w innych krakowskich gazetach. W „Dzienniku Polskim” nr 224 z wtorku 21 września jest krótka wzmianka o niej, ale zawiera „jedynie słuszny” wspierany przez władze MSW przekaz – (…) drużyna drugiego najstarszego krakowskiego klubu – Cracovii (…). Wydaje się zatem prawdopodobne, że to właśnie informacja, iż Cracovia jest najstarszym klubem sportowym spowodowała usunięcie artykułu w „Tempie” przez cenzora. Najwyraźniej o tym pisać nie wolno było.

Niezależnie od powodów, dla których ów artykuł został zakazany odnotujmy po raz kolejny ważną informację – wielki przed II wojną światową klub sportowy Cracovia był świadomie spychany przez władze PRL na margines, a na jego działalność nie zapewniano wystarczających środków finansowych. Jak wiemy finalnie spowodowało to likwidację wielu sekcji sportowych i słabe lub słabsze wyniki tych, które jakoś przetrwały.

Sprawdziłem oczywiście wspomniany numer „Tempa”, po artykule nie ma śladu, trudno ocenić czym go zastąpiono (nie mamy wszak całego oryginalnie planowanego numeru), kształt notki i jej długość wskazuje, że być może artykułem o postępach w pracy sportowej Wawelu. Także w następnym numerze nie ukazało się nic o Cracovii.

Notatkę odnalazł autor poświęconego historii blogu „Sigillum Authenticum”, który możecie poczytać tutaj [3]. Ode mnie, a myślę, że nie tylko ode mnie, ogromne podziękowania!

Puchar za mistrzostwo Galicji 1913

2023

W 1913 roku rozegrano pierwsze mistrzostwa Galicji. Miały wystartować cztery drużyny, ale jedna z nich, Czarni Lwów, zostali czasowo zawieszeni za rozgrywanie meczów z drużynami niezrzeszonymi w FIFA bez zgody związku. Finalnie zatem udział wzięły trzy drużyny: Cracovia, Pogoń Lwów i Wisła Kraków.

W pierwszym historycznym meczu 8 maja 1913 Cracovia pokonała Wisłę 2:1. Potem nastąpiła seria meczów krakowian z Pogonią. Cracovia dwukrotnie zremisowała, a Wisła dwukrotnie lwowian pokonała.  O tytule zdecydował zatem mecz szósty, derby Krakowa, do którego rywale przystępowali z równą liczbą 4 punktów. Doszło do niego 9 listopada 1913 na stadionie Cracovii, choć to Wisła była w nim gospodarzem.

Mecz skończył się skandalem – w drużynie Wisły po fałszywymi nazwiskami wystąpili nieuprawnieni do gry zawodnicy sprowadzeni z Czech. Trudno dziś zrozumieć jak ktoś w ogóle mógł liczyć na to, że to się nie wyda. Wydało od razu, ba dziennikarze podali nawet prawdziwe nazwiska graczy, a prowadzący mistrzostwa Związek Polski Piłki Nożnej ukarał Wisłę walkowerem 0:5 zmieniając wynik 1:0 z boiska.

Nagrodą za mistrzostwo był okazały puchar ufundowany przez redakcję Ilustrowanego Kuryera Codziennego. Napis na nim głosił „Mistrzom polskim piłki nożnej”, bo taka była realna stawka tych mistrzostw. Początkowo puchar prezentowano na specjalnie zorganizowanej wystawie w Rynku Głównym skad trafił do Cracovii.

Dwie wojny, wiele przeprowadzek (po samym 1989 dwie), a ich efektem było to, że zasoby bezcennych pamiątek zgromadzonych przez lata w Cracovii kurczyły się. Coś gdzieś zaginęło, nie wróciło, coś ktoś sobie przywłaszczył. Taki los spotkał także puchar. Nie sposób dziś ustalić gdzie i kiedy do tego doszło.

Puchar galicyjski przez lata uważano za bezpowrotnie utracony. Nieoczekiwanie w czerwcu 2023 wypłynął w jednym z domów aukcyjnych – więcej danych tu [1] i tu [2] . 18 czerwca dojdzie do aukcji, a cena wywoławcza wynosi… 45 tysięcy złotych.

Stowarzyszenie Cracovia OldSchool od lat prowadzące skup pamiątek związanych z Cracovią w celu przekazania ich do Muzeum Cracovii zorganizowało zbiórkę. Wpłacają na nią kibice różnych klubów z całej Polski.

62 1870 1045 2083 1074 9370 0004

tytułem „Darowizna Puchar”

Cracovia OldSchool

(współczesne zdjęcie z domu aukcyjnego Agra-Art)

(zdjęcie opublikowane w wiedeńskim tygodniku Illustriertes Österreichisches Sportblatt nr 2 z 10 stycznia 1914)

(szkic opublikowany w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym nr nr 259 z 9 listopada 1913)
(apel opublikowany na Facebooku)

1932 – czarne punkty

2023

Seria „Polska liga piłki nożnej”, której już wspominałem, to zbiór roczników opisujących bardzo szczegółowo ekstraklasę.  Autorzy to Jerzy Miatkowski i Jarosław Owsiański, szanowani członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Historyków i Statystyków Piłki Nożnej. Ostatnio ukazał się tom o roku 1932, roku w którym Cracovia zdobyła mistrzostwo.

Warto kupić i o poczytać o latach chwały.

Zapraszam do zaprzyjaźnionej z tym blogiem księgarni Sendsport – książkę kupicie tu [1], a jak wpiszecie kod „FortArt” to dostaniecie 10% rabatu na wszystkie pozycje. Na przykład na tom o roku 1930, także mistrzowski dla Cracovii, a o którym pisałem tu [2].

1932a

Nowy rozstrzygający dowód w sprawie starszeństwa

1906

Rozpoczęta w styczniu tego roku kampania władz Wisły miała na celu przekonać fanów piłki nożnej, że Cracovia rzekomo nie powstała w roku 1906, a najstarszym klubem piłkarskim z nadal istniejących jest właśnie TS. Kampanię tę rozpoczęto mimo ogromnej liczby dowodów bezsprzecznie wskazujących, że najstarszym klubem jest Cracovia (zgromadzonych np. przez encyklopedię WikiPasy.pl na tej podstronie [1]) . Doprowadziło to do kuriozalnej sytuacji, gdy władze Wisły z różnych epok polemizowały same ze sobą – te z 1910 twierdziły, że najstarsza jest Cracovia, te współczesne miały inne zdanie. Wydano broszurę (jej elektroniczna wersja w PDFie jest dostępna tu [2]), w której uznani historycy i badacze dziejów piłki nożnej wypowiedzieli się przedstawiając i oceniając dowody obu stron i zdecydowanie wydając werdykt: starsze są Pasy. Przeciw sprzecznym z wiedzą i metodologią naukową twierdzeniom swoich władz zaprotestowali nawet niektórzy wierni kibice Wisły jak np. historyk i autor blogu „Sigillum Authenticum” (jego wpis tu [3], a artykuł opublikowany w „Dzienniku Polskim” i „Gazecie Krakowskiej” tu [4]). Zaskakujące, ale kampania władz Wisły wspieranych przez usłużnych autorów strony historiawisly.pl trwała nadal. Opierała się ona na kompletnym zignorowaniu dowodów i upartym powtarzaniu, że Wisła powstała na wiosnę 1906 o czym miały świadczyć spisane po 61 latach wspomnienia jednego z jej zawodników. Wspomnienia całkowicie sprzeczne ze znanym urzędowym dokumentem informującym o założeniu Wisły we wrześniu 1906. Przyjrzałem się kiedyś uważnie tym wspomnieniom i napisałem ich analizę, którą zamieściłem na tym blogu tu [5] – zaskoczenia nie było, wspomnienia okazały się kompletnie sprzeczne z faktami.

Nadal jednak istniał pewien problem. Jak udowodnić, że czegoś nie było? Wydawałoby się, że to mission impossible i istotnie na ogół nie da się tego zrobić. Proszę np. wykazać, że Jagiełło nie używał laptopa pod Grunwaldem. Serio, udowodnijcie to. Trudne? Pewnie zacząłbyś szanowny Czytelniku od wskazania, że pierwsze laptopy powstały ponad 500 lat później. I to jest ten moment, w którym wjeżdżają na scenę właściciele Wisły czy autorzy portalu historiawisly.pl i mówią, że oni są nieprzekonani, że co z tego, że wynaleziono laptopy później co nie znaczy, że nie wynaleziono ich dwa razy i Jagiełło mógł jednak mieć tego laptopa. Śmieszne? Dokładnie tak zrobili z datą powstania Wisły – owszem, jest urzędowy dokument, że powstała we wrześniu co ich zdaniem nie znaczy, że nie powstała w maju. Ciężki przypadek nie? Ale właśnie z takimi ludźmi dyskutujemy i taki poziom prezentują.

Zdarzają się jednak niezwykłe momenty. Takim była dla mnie ta Wigilia, gdy mój przyjaciel ze Lwowa – Oleksandr Pauk przysłał mi skan poszukiwanego przeze mnie artykułu z numeru 418 lwowskiego dziennika „Słowo Polskie” z 16 września 1906. Skan artykułu pokazującego bezsprzecznie, że Wisła Kraków jeszcze nie istniała 12 września 1906. Dlaczego szukałem tego artykułu? Bo wiedziałem, że jest, a badania trzeba prowadzić rzetelnie i nie pomijać żadnego ze źródeł. Na dodatek spodziewałem się tam znaleźć wytłumaczenie nurtującej mnie zagadki kim dokładnie był rywal białoczerwonych w jednym z wrześniowych meczów w 1906 (pisałem o tym w numerze 1 biuletynu „Korner” – dostępnego tu [6]). Skan tego egzemplarza „Słowa Polskiego” jest co prawda dostępny w Bibliotece Jagiellońskiej, ale nie jest kompletny i brak w nim stron o sporcie. Znałem ten artykuł tylko z odręcznie sporządzonego odpisu. Odpis to jednak nie to samo co oryginał, zatem należało sięgnąć do źródła.

W numerze tym zamieszono korespondencję Zygmunta Kłośnika (dokładnie: Zygmunta Kłośnika-Januszowskiego). Autor to pionier polskiego dziennikarstwa sportowego, jeden z pierwszych o nim piszących i propagator sportu. Gościł on w tamtym czasie w Krakowie i spisał swoją relację datowaną na 12 września 1906, a opublikowaną w numerze „Słowa Polskiego” z 16 września.

O czym pisze Kłośnik? Po pierwsze potwierdza, że Kraków znał piłkę nożną przed Lwowem, potwierdza też to co wiemy ze wspomnień piłkarzy Cracovii i Wisły – Józefa Lustgartena (są tu [7]) i Tadeusza Kucza (tu [8]) czyli, że piłka nożna w wersji krakowskiej sprzed 1906 miała mało wspólnego z przepisowym futbolem: spaczono ją zupełnie w podstawach, uczyniono chaotyczną, dziką prawie. Dopiero mecze ze lwowianami zagrane 4 czerwca wywołały eksplozję zainteresowania prawdziwą, zgodnym z zasadami, piłką nożną. Zauważa ogrom młodzieży grającej w futbol, ale i widzi problemy: Dwie rzeczy tylko ciągle jeszcze stoją na przeszkodzie normalnemu rozwojowi sportów w Krakowie. Pierwszą z nich, brak ujętej w pewne karby organizacyi, brak klubów. Druga, tu mniej istotna, to brak boisk. Skupmy się właśnie na owym fragmencie: brak klubów! Młodzież gra w piłkę, ale nie w sposób zorganizowany, nie tworzy klubów. Temat ten Kłośnik rozwija dokładniej, wyrażając nadzieję, że takie powstaną, bo teraz istnieją tylko dwa. Z chwilą powstania odłamu T. Z. R. w Krakowie, tworzyć się też zaczną niezawodnie kluby i drużyny (dotąd tylko dwie są zorganizowane): „Biali” z młodzieży szkół średnich i „Akademika”). Tak, proszę Państwa, mamy to, nadal nie wiemy czy Jagiełło nie miał aby laptopa pod Grunwaldem, ale mamy dowód, że Wisła Kraków nie istniała 12 września 1906 – cokolwiek by nie pisał współwłaściciel tejże Tomasz Jażdzyński i powtórzyli za nim usłużni redaktorzy historiawisly.pl, których nazwiska litościwie pominę. Nie było Wisły. Nie powstała na wiosnę 1906, nie powstała w 1905, nie istnieli też Czerwoni, nie powstali w 1905 czy 1903 jak chcieliby niektórzy. Tylko dwa kluby istniały 12 września 1906.

Jakie dwa? Klub Białych może zaciekawić to tak nie określano ich w żadnym innym artykule. Poczytajmy uważnie : drużyna „białych” (uczniowie szkół średnich) (…), którą przeznaczono do matchu – rewanżu 29 bm. we Lwowie. To koniec zagadki. Mecz ostatecznie odbył się dzień później w niedzielę 30 czerwca (0:1), a zagrali go biało-czerwoni, onieśmieleni widocznie trochę z początku obcem dla siebie otoczeniem, obcym terenem, a następnie pamiętni doznanej przed paru miesiącami porażki w parku Jordana. No to po kolei wyjaśnijmy jakiej porażki. Pod koniec maja jak wiemy ze wspomnień wiceprezesa Wisły Tadeusza Kucza: Podczas ćwiczeń w Parku Jordana zostałem wybrany do pierwszej jedynastki piłki nożnej „Klubu studenckiego”, który w czerwcu 1906 r. rozegrał słynny mecz z „Czarnymi” ze Lwowa. (…) Przez kilkanaście dni treningu opanowaliśmy zasadę gry nowym systemem. I właśnie 4 czerwca drużyna ta przegrała w swym pierwszym meczu z Czarnymi Lwów 0:2. Jeszcze nie mieli nazwy, a prasa pisała o nich studenci krakowscy (słowo student wtedy oznaczało ucznia szkoły średniej), a później nazywając I klubem studenckim. 5 sierpnia na Błoniach, wspomagani akademikami, zmierzyli się z pracownikami cyrku Buffallo Billa, akurat przebywającego w Krakowie i tu już wygrali. 8 i 9 września – to właśnie ten skan – zagrali w zaimprowizowanym na prędce matchu z drużyną rzemieślników nazwaną w tekście Czarnymi. 23 września odbył się mecz między I drużyną studencką, która pobiła w czasie letnich wakacji drużynę footballistów z Buffalo Bill, i drużyną akademicką. 30 września jak wiemy wzięli udany rewanż nad Czarnymi we Lwowie, a 7 października w nowym pięknych biało-czerwonych pasiakach, które Kraków tak pokocha, wybiegli na boisko po raz pierwszy w swoim mieście, gdyż tego dnia Match rozgrywać będzie jeden z klubów krakowskich z drużyną Biało-czerwonych, która odniosła zwycięstwo we Lwowie w matchu z lwowskim klubem Czarnych. I odtąd zwać się już będą po prostu Biało-Czerwoni i choć próbowali przyjmować inne nazwy (Mazur, Lech) to ta już przy nich na zawsze pozostała.

Biali to zatem nie jest nazwa własna, a po prostu określenie od koszulek jakich używali zanim dostali pasiaste biało-czerwone od doktora Tadeusza Konczyńskiego, opiekuna krakowskiego futbolu: On się zajął ukostyumowaniem pierwszych drużyn: akademickiej (niebiescy) i studenckiej (biało-czerwoni). To bardzo ciekawa informacja, bo do tej pory nie wiedzieliśmy w jakich koszulkach grali wcześniej.

A druga z drużyn, właśnie owa akademicka? Przy słowie Akademika w artykule jest dziwaczny nawias, nijak tam nie pasujący. W tym miejscu ekipa zecerów składająca gazetę do druku coś poknociła. Przypuszczam, że miało być po prostu Akademicka. Choć może być i tak, że to nazwa własna, która raczej się nie przyjęła. Drużynę akademicką Kraków poznał 4 czerwca 1906, gdy po przegranym meczu jego widzowie, właśnie owi akademicy (jak wtedy nazywano studentów UJ) zagrali jeszcze jeden mecz: Młodzież akademicka pragnie ratować honor Krakowa, pragnie zatrzeć złe wrażenie porażki swojej młodszej braci. Zorganizowana naprędce drużyna wzywa „błękitno-czerwonych„. Spotykamy ich ponownie, gdy 13 czerwca zaprosili na trening: Akademicki klub footballistów (gra w piłkę nożną) zawiązuje się w Krakowie. Ćwiczenia w grze w piłkę nożną rozpoczynają się we środę 13 b. m. W lecie, 5 sierpnia część z nich wspomogła I. klub studencki w meczu z cyrkowcami jako kombinowana drużyna foot-ballistów, złożona z uczniów szkół średnich i akademików. 23 września rozegrano mecz między I klubem studenckim i drużyna akademicką. 21 października odbył się match miedzy Biało-czerwonymi i kubem akademickim, ale wtedy już mieli nową nazwę: klub akademicki (Cracovia). I odtąd prasa już stale tłumaczyć będzie kim owa Cracovia jest: akademicka „Cracovia” albo klub akademicki „Cracovia” czy wreszcie akademicki klub sportowy „Cracovia”.

I tyle. 12 września 1906 w Krakowie istniały dwie zorganizowane drużyny, dwa kluby: Biało-Czerwoni i Cracovia, choć żadna z nich jeszcze nie miała takich nazw. Oba te kluby połączyły się w 1907.

A co z Wisłą? Jak wiemy ze sprawozdania II Szkoły Realnej powstało we wrześniu 1906. z inicjatywy prof. Łopuszańskiego kółko gry w piłkę nożną. To właśnie Wisła, choć jeszcze bez tej nazwy. Spotykamy ją w prasie ponownie: W ciągu ubiegłych dwóch tygodni i bieżącego rozgrywane są matcha między poszczególnemi drużynami krakowskimi. Grał (…) klub II z klubem I i II realnej z rezultatem 3 : 0 na rzecz pierwszego. Konstrukcja tej notatki (która ukazała się po południu 27 września) wskazuje, że ów klub II szkoły realnej zagrał swój mecz między 24, a 26 września. Podsumujmy: 12 września 1906 Wisła jeszcze nie istniała, powstała zatem między 13-26 września 1906. W pażdziernikowym artykule o słynnym turnieju jesiennym w wyliczeniu z jakich szkół pochodzą drużyny i w jakiej liczbie wzięły udział czytamy, iż: II realna jeden. Pada też wreszcie w październiku nowa nazwa tej drużyny: klub „Wisła”.

To kończy dyskusję, nowy dowód rozstrzyga jednoznacznie. 12 września 1906 w Krakowie istnieją tylko dwa kluby – oba później połączyły się w biało-czerwoną Cracovię. 12 września 1906 Wisła Kraków nie istniała. Koniec dowodu. Jedyne co jest jeszcze do ustalenia to jak to było z tym laptopem Jagiełły.

PS. Przy okazji dowiedziałem się niedawno (człowiek uczy się całe życie), że oznaczając cytaty nie wolno jednocześnie stosować cudzysłowu i kursywy, a dokładnie tak dotąd rozbiłem. Trzeba wybrać jeden z nich albo taki cytat albo „taki cytat”, nigdy zaś „taki cytat”. Kajam się zatem i przepraszam, jak również wybieram: od tego artykułu cytaty tylko kursywą, cudzysłów zaś zachowam sobie dla takich przypadków jak „historycy” z Wisły Kraków.

Korner nr 1

2021

Ukazał się pierwszy numer biuletynu „Korner” wydawanego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Piłki Nożnej. W czasopiśmie tym wśród wielu innych ciekawych artykułów można znaleźć mój artykuł o krakowskiej piłce w roku 1906. Wszystkie mecze, wszystkie drużyny, oczywiście ogrom informacji o Cracovii. Zachęcam do lektury.

Biuletyn można pobrać bezpłatnie z tu [1]. Dostępny jest plik PDF i ebooki.

Początki Cracovii

2021

115 urodziny Cracovii stały się okazją do wydania pewnej interesującej publikacji. Mowa o broszurze o nieco przewrotnym tytule „Początki Cracovii. Najstarsi w Polsce, a nawet w Krakowie”. Ujrzała ona światło dzienne 12 czerwca 2021 na obchodach jubileuszowych zorganizowanych przez stowarzyszenie KS Cracovia 1906 i 13 czerwca 2021 na hucznych obchodach zorganizowanych przez MKS Cracovia SSA połączonych ze spóźnionym z racji pandemii oficjalnym otwarciem nowej bazy treningowej Cracovia Training Center. Także 13 czerwca, choć popołudniem publikacja pojawiła się na pikniku sportowo-rodzinnym zorganizowanym przez fundację „Pasiaste Marzenia”. Co dalej stało się z broszurą, której formalnym wydawcą była Fundacja „100 lat KS Cracovia”? Część nakładu trafiła do sklepiku klubowego, gdzie była rozdawana kibicom, ale ogromna większość została wysłana do dziennikarzy sportowych i władz klubów. Dlaczego tak się stało? Przyczyną jest zawartość broszury i powód jej powstania.

Nie ma powodu ukrywać, że publikacja ta stanowi odpowiedź środowiska kibiców i działaczy Cracovii na przekłamania kolportowane przez władze Wisły. Choć to wstyd dla nich to przypomnijmy, że zdecydowały się one na bezprecedensowy atak na Cracovię i jej historię. Ogłosiły one w płatnych publikacjach firmowanych przez współwłaściciela klubu i członka jego Rady Nadzorczej Tomasza Jażdzyńskiego, że… zmieniają datę postania Cracovii na rok 1907 i uznają TS za najstarszy polski klub. Przyczyna akcji była jasna dla wszystkich – chyba nikt nie miał wątpliwości, że chodziło o rozgrzanie emocji wśród kibiców Wisły i tym samym poprawienie sytuacji ekonomicznej klubu. Przytoczone argumenty były zwyczajnie zmanipulowane, kompletnie omijały jakiekolwiek dowody świadczące przeciw tej tezie. Kibice Cracovii dość łatwo wykazali w internetowych wpisach na mediach społecznościowych, że tezy te nie trzymają się kupy i nie da się udawać, że Cracovii w roku 1906 nie było skoro prasa relacjonowała jej mecze. Podobnie rzekome uznawanie daty 1907 przez Cracovię okazało się zwyczajną nieprawdą i przytoczono całą masę cytatów z wypowiedzi przedstawicieli oficjalnych władz klubu konsekwentnie podkreślających rok 1906 jako rok założenia Pasów.

Przeciwko manipulacji dokonanej przez władze TS zaprotestowała nawet część kibiców Wisły. Na autorach tej hucpy (jak określił ją znawca dziejów piłki w Galicji Leszek Śledziona) nie zrobiło to większego wrażenia, widać raczej nie fakty ich interesowały, a portfele kibiców. Każdy zna powiedzenie, że „kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą”. Coraz bardziej jasne było, że internetowe wpisy kibiców to za mało i mimo niechęci władz Cracovii do medialnej polemiki z rywalką jakaś odpowiedź musi być dana. Mocna, zdecydowana i oparta na faktach, dokumentach źródłowych i naukowych metodach pracy. Taką odpowiedzią stała się broszura „Początki Cracovii”. Podkreślmy, że to co widać w tej broszurze to efekt finalny trzech miesięcy pracy, w tym grzebania w archiwach klubowych – a tak naprawdę nie miesięcy, a lat nauki i pracy ludzi za nią stojących.

Pracę tę wykonał zespół ludzi, ale niektórzy wolą pozostać poza światłami reflektorów. Uszanuję to, choć żałuję, że nie mogę oddać im zasłużonej chwały. Opowiedzmy o tych, których nazwiska znajdziemy w broszurze. To ważny moment by podkreślić, że w publikacji piszą autorzy znani z imienia i nazwiska, którzy swoim autorytetem ręczą za swoje teksty. „Historycy i eksperci o korzeniach klubu” brzmi napis na okładce i tak właśnie jest.

W środku znajdziemy:

  • wypowiedzi czterech historyków, profesjonalnych, po studiach historycznych, z dyplomem i dorobkiem naukowym
  • wypowiedzi dwóch badaczy historii piłki nożnej, uznawanych powszechnie za czołowych znawców tematu
  • wspomnienia dwóch piłkarzy grających w 1906, jednego z Cracovii, a drugiego z Wisły
  • teksty dwóch osób zajmujących się od lat historią Cracovii
  • fragment artykułu dziennikarza Przeglądu Sportowego, który przyjrzał się tezom Jażdżyńskiego

Broszurę otwiera tekst Artura Fortuny czyli mój 🙂 . W środku cała historia wydarzeń z roku 1906 i 1907, opisane początku futbolu w Krakowie jak również powstanie Cracovii w czerwcu 1906 i Wisły we wrześniu 1906. Są liczne artykuły z galicyjskiej prasy z lat 1906-1911 (a zatem bardzo bliskie roku 1906, pisane na świeżo) o tym który klub jest najstarszym w Krakowie – zdradzę, że bez wyjątku wskazywano Cracovię. Cytowane jest sławetne oświadczenie władz Wisły z roku 1910, iż Cracovia co do czasu postania była pierwsza w mieście. Jest tam też historia owych budzących tyle emocji „jubileuszy roku 1907”, których wyjaśnienie okazuje się banalne – otóż za każdym przebadanym dokładnie razem jubileusz ulegał rocznemu opóźnieniu, najczęściej z przyczyn finansowych. Odnoszę się również do prób postarzania Wisły podjętych równolegle do prób odmłodzenia Cracovii. Całość jest nie tyle prezentacją mego zdania co zbiorem cytatów i dokumentów. Reprodukcje wszystkich ważniejszych dokumentów zostały zamieszczone w broszurze, a wszystkie cytaty mają podane swoje źródło – łącznie w całym tekście jest 49 przypisów odwołujących się do jeszcze większej liczby gazet, dokumentów, a nawet stron www związanych z Wisłą. Taki ogrom materiału źródłowego daje każdemu Czytelnikowi okazję by wyrobić sobie własne zdanie oparte na faktach, a nie interpretacjach. Dokumentach, a nie gdybaniu. Źródłach, a nie opiniach i domysłach.

I wtedy wchodzi na scenę broszury dr Krzysztof Kloc, zawodowy historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, mający ogromny dorobek naukowy. Spokojnie, merytorycznie, tak jak tego historiografia wymaga analizuje zebrane źródła. Punkt po punkcie używając naukowego aparatu skrupulatnie ocenia i wnioskuje. Tekst może nie jest łatwy, może zaskakiwać kogoś nie przyzwyczajonego do akademickiego dyskursu, ale jakże potrzebny. Opiszmy kluczowy wniosek: nie ma wątpliwości, że 13 czerwca 1906 to data, do której Cracovia może odwoływać się z czystym sumieniem.

Drugim historykiem jest profesor Janusz Mierzwa z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W wywiadzie, który z nim przeprowadziłem wyjaśnia laikom, czyli wszystkim bez dyplomu z historii, jak pracują historycy, jakie są kategorie źródeł i jaka jest ich wiarygodność. Jest tam miejsce na ocenę tez Jażdzyńskiego, sławnego ogłoszenia o powstaniu Cracovii, konfrontację wspomnień Wilczyńskiego z oficjalnymi dokumentami szkolnymi jak i wyjaśnienie kilku innych spraw. Kto wie czy nie od tego tekstu winno się zaczynam lekturę broszury, a już na pewno jest lektura obowiązkową dla wszystkich, którzy o historii chcą się wypowiadać.

Obecność trzeciego historyka może zaskakiwać w wydawnictwie Cracovii, bo jej nim Artur Wójcik, pracownik Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prywatnie kibic Wisły Kraków. Jeden z tych kibiców, którzy mieli odwagę sprzeciwić się głoszeniu przez władze TS tez sprzecznych z zasadami historii jako nauki. Swój sprzeciw opisał i uargumentował na prowadzonym przez siebie blogu Sigillum Authenticum (o tu [1]), a w broszurze zacytowano (bez jego wiedzy) kluczowe fragmenty kończące się taką oto konkluzją: Wisła nie jest najstarszym polskim klubem, na podstawie tego co wiemy dotąd należy za taki uznać Cracovię.

Specyficzną działką zajął się czwarty z historyków dr Paweł Chojnacki z IPN, autor biografii Zygmunta Nowakowskiego. Historia to dość zabawna, ale zacznijmy od tego, że tenże znany już przed wojną felietonista, pisarz, aktor i dziennikarz był też wiernym kibicem Cracovii i jej działaczem. W mini-wywiadzie dr Chojnacki spokojnie i z dużą dozą sympatii i humoru wyjaśnia, że jednak nie, klub sportowy Wisła nie jest starszy od klubu sportowego Cracovia tylko dlatego, że plemię Wiślan i rzeka Wisła są starsze od miasta Kraków po łacinie zwanego Cracovią. Że pisząc to Nowakowski najzwyczajniej żartował bo żartować uwielbiał. Zaskoczonym wyjaśnię, że współwłaściciel Wisły Tomasz Jażdzyński żartu nie zrozumiał ani w ząb i zupełnie serio uważa ową wypowiedź o plemieniu Wiślan i rzece Wiśle za kluczowy argument dowodzący starszeństwa TS przed Pasami. Wiem, uwierzyć ciężko, ale Jażdżyński to naprawdę napisał.

Zawodowi historycy zazwyczaj nie zajmują się historią sportu, woląc inne aspekty przeszłości. Dlatego i w Polsce i na całym świecie odtwarzaniem tabel ligowych, składów drużyn, strzelców jak i zbieraniem wszelkich materiałów z przeszłości klubów sportowych zajmują się pasjonaci. Wielu poświęca swój czas nie tylko po godzinach pracy, dla niektórych badanie przeszłości staje się życiową pasją. W Polsce najbardziej znanym i uznawanym za autorytet był nieżyjący już Andrzej Gowarzewski, autor ponad setek książek o piłce nożnej i jej historii zebranych w serii „Encyklopedia Piłkarska Fuji”. W broszurze cytowane są jego wypowiedzi z monografii jakie napisał – z pełnym wsparciem władz klubów – na 90-lecie Wisły i 100-lecie Cracovii. I on nie miał wątpliwości – lata pracy doprowadziły go do wniosku, że Cracovia jest starsza niż Wisła. Założone przez niego i nadal prężnie działające Wydawnictwo GiA skomentowało tezy Jażdzyńskiego lakonicznym odesłaniem po prawdę do wspomnianych publikacji. Drugim badaczem jest Leszek Śledziona, twórca serii „Rocznik Piłkarski” i „Historia Sportu” (link o tu [2]), aktualnie uznawany za czołowy autorytet w tej dziedzinie, nie tylko za sprawą swego fundamentalnego dzieła „Rozgrywki piłkarskie w Galicji do roku 1914”. Cytowane w broszurze jego wypowiedzi z mediów społecznościowych i wywiadu dla Interii (link tu [3]) też nie pozostawiają wątpliwości: Cracovia powstała w czerwcu 1906, a Wisła we wrześniu 1906.

Bardzo ważne miejsce w broszurze zajmują wspomnienia piłkarzy, którzy uprawiali ten sport już w roku 1906. Jest Tadeusz Kucz, drugi wiślak obecny w broszurze, postać o tyle istotna, że był później wiceprezesem Wisły i członkiem jej Rady Seniorów. Jest też Józef Lustgarten, piłkarz, a potem działacz Cracovii. Wspomnienia Kucza opublikowane w „Początkach Cracovii” to ich spóźniony debiut – bo po raz pierwszy ukazują się w całości drukowane na papierze. Przytaczałem je na blogu, o tu [4]. Wspomnienia Lustgartena ukazały się w dwóch książkach (tej [5] i tej [6]). Obaj piłkarze – choć z przeciwnych obozów – wspomnienia mają zgodne: najpierw powstała Cracovia, a dopiero potem Wisła.

W broszurze jest też cytat z artykułu Roberta Piątka opublikowanego w Przeglądzie Sportowym pod wiele znaczącym tytułem „Historia w służbie marketingu” (całość tu [7], niestety dostęp płatny), w którym m.in. przyjrzał się dokładniej wywodom Tomasza Jażdzyńskiego i temu wszystkiemu co właściciel Wisły pominął i wyszło, mu, że jednak nie, że Wisła nie jest starszą niż Cracovia.

Na końcu wymienię tego kto z racji wieku i doświadczenia zawsze wymieniany być powinien na miejscu pierwszym, ale niech koniec tego zabrzmi dostojnie. Jerzy Łudzik, wieloletni prezes Rady Seniorów KS Cracovia od lat zajmujący się historią Pasów. Z sympatią wobec rywalki z drugiej strony Błoń opisuje dwie bliźniaczki, z których na świat wcześniej przyszła ta pasiasta, nie ta gwieździsta. Tekst pierwotnie był znacznie dłuższy, ale Jerzy Łudzik oddał mi nieco stron i zakresu opisywanego materiału, za co ogromnie dziękuję. Oddał też do dyspozycji archiwa klubu, co pozwoliło wyjaśnić wiele wątpliwości. Jak zapowiada archiwa te są dostępne dla każdego, jeśli zatem ktoś chce sam sprawdzić autentyczność cytatów przemawiających za starszeństwem Cracovii ma taką szansę.

Zostaje mi już tylko jedno. Po prostu sami przeczytajcie. Broszura w wersji PDF jest tu [8]. Czterdzieści stron faktów i dokumentów. Czterdzieści stron od historyków i ekspertów o tym jak naprawdę było z tym futbolem w Krakowie. Miłej lektury!

Wspomnienia wiceprezesa Wisły Kraków

1906

Tadeusz Kucz – to piłkarz i działacz Wisły Kraków. W latach trzydziestych był wiceprezesem TS, a później członkiem Rady Seniorów tego klubu. Prywatnie był też lekarzem weterynarii, w czasie I wojny światowej żołnierzem Legionów, a w czasie II uczestniczył w kampanii wrześniowej. Strona historiawisly.pl błędnie podaje, że to „piłkarz Wisły w pierwszym roku działalności klubu, prawdopodobnie jeden z jego założycieli” co jak się za chwilę przekonamy nie jest prawdą, więc wpis – ten [1] – o Kuczu wymaga korekty.

Wspomnienia Tadeusza Kucza zostały we fragmentach opublikowane w fenomenalnej książce Janusza Kukulskiego „Pierwsze mecze, pierwsze bramki…” wydanej w 1988, ale aż do tej pory nie były znane w całości. A są dwa bardzo ważne powody by posłuchać co ma do powiedzenia:

  • Po pierwsze Tadeusz Kucz grał w meczu 4 czerwca 1906. Tego dnia rozegrano w Krakowie dwa bardzo ważne mecze z lwowianami. Po raz pierwszy zobaczono w Krakowie wtedy piłkę nożną na serio, dotąd dominowało radosne, powiedzielibyśmy podwórkowe granie z dość swobodnymi zasadami. Tadeusz Kucz zagrał w tym meczu i grał również w kolejnych spotkaniach w roku 1906. Jest to zatem człowiek, który obserwował narodziny krakowskiego futbolu od początku i to jako aktywny uczestnik.
  • Po drugie Tadeusz Kucz był uczniem II Szkoły Realnej. To szkoła (odpowiednik technikum), w której narodziła się Wisła Kraków. To właśnie w tej szkole nauczyciel Tadeusz Łopuszański powołał do życia ten klub. Właśnie ów profesor przymusił lub skłonił Kucza do przejścia z Cracovii do Wisły. Tadeusz Kucz jest zatem osobą, która powstawanie Wisły obserwowała na żywo, codziennie w szkole razem ze swoimi kolegami-wiślakami.

Tadeusz Kucz (pierwszy z lewej w dolnym rzędzie) przed meczem z Czarnymi Lwów 4 czerwca 1906.

Oddajmy mu zatem głos. Oto wspomnienia Tadeusza Kucza (z zachowaną oryginalną pisownią).

Podczas ćwiczeń w Parku Jordana zostałem wybrany do pierwszej jedynastki piłki nożnej „Klubu studenckiego”, który w czerwcu 1906 r. rozegrał słynny mecz z „Czarnymi” ze Lwowa w.g. systemu angielskiego. Był to okres przełomowy w grze piłki nożnej w Krakowie.

Dotychczas, mimo, że znaliśmy ogólne przepisy systemu angielskiego, odpowiadał nam sposób rozgrywki swobodny (kto świetnie „wózkował” i miał dobry szpurt, gnał naprzód, a za nim cała chmara rozkrzyczanych kolegów).

Groza przyszłego meczu z „Czarnymi” zorganizowała nas. Na gwałt szyto koszulki‚ kostiumy, trzewiki własne zabezpieczyliśmy wycinkami skóry przed poślizgiem na boisku trawiastym (dotychczas graliśmy na największym boisku nr. XII lecz trawa dawno znikła, a tumany kurzu ulatniały się w powietrzu podczas rozgrywających się meczy).

W pierwszej 11-tce grałem jako prawy pomocnik. Przez kilkanaście dni treningu opanowaliśmy zasadę gry nowym systemem. Z ciężkim bólem ambicje indywidualne zostały w pewnym stopniu ukrócone na korzyść gry zespołowej. Była to drużyna złożona ze studentów wyższych klas i Kolegów z Seminarium nauczycielskiego, a więc zespół ambitny, inteligentny, mający najwyższe zalety sportowe i technikę gry w piłkę nożną. Na treningi przychodził dr. Jordan, twórca idei sportu młodzieżowego, przychodzili profesorowie szkół zainteresowani naszymi postępami.

Trawiaste boisko (na prawo od głównego wejścia do Parku dr Jordana), było za małe w stosunku do wymaganych przepisów. Z góry przygotowani byliśmy na przegraną, wszak „Czarni” obok „Pogoni” byli najsilniejszym zespołem, zgranym od paru lat. Nic więc dziwnego, że pierwsze minuty gry należały do „Czarnych”. Uważaliśmy ich grę główką za coś nadzwyczajnego-rewelację. Potem i my próbowaliśmy wychwytywać głową górne piłki i przekonaliśmy się, że to wcale nie boli, nie jest niebezpieczne.

W pierwszej połowie gry „Czarni” zdobyli jedną bramkę, a druga połowa była już bezbramkową. Rewanż miał być we wrześniu tego samego roku tj. 1906-go. Następne boisko byłe już przepisowej wielkości na Błoniach trochę nierówne, ale nie mieliśmy pozwolenia na niwelowanie terenu, niszczenia darni trawiastej, cennej dla setki pasących się koni i krów. Ułożyliśmy program treningów (3 razy w tygodniu). Polegał on na punktualnej zbiórce na dawnej rogatce i wolnym biegu do małych Błoń i zpowrotem do Parku Jordana. Następnie po ochłodzeniu był prysznic.

Mieliśmy sprzęt tj. liny na otoczenie boiska, przepisowe buty futbolowe, i parę piłek, kostiumy klubowe no i zapał. W okresie wakacyjnym trenowaliśmy intensywnie zwłaszcza wytrzymałość w biegach, dokładność w podawaniu w czasie gry. Każdy musiał współpracować z prowadzącym grę w ataku, stale szukać dogodnego stanowiska do przyjęcia piłki. Ruch, szybkość, decyzji, zmiana systemu gry – „nie w koło Macieju” (te same zagrania oriętujące przeciwnika), strzały zaskakujące z każdej pozycji to walory dobrego zgranego zespołu.

Jeszcze we wakacje mieliśmy możność zagrania z amatorskim Klubem Cyrku amerykańskiego (Cyrk zatonął na statku podczas zderzenia z górą lodową). Wygrana nasza 1-0 była dobrą prognozą na Lwów. Któregoś dnia września ta sama drużyna krakowskich studentów zmierzyła się poraz drugi z „Czarnymi”. Wygraliśmy ten mecz 1-0 byliśmy równorzędną drużyną.

„Czarni” – bogaty w zasoby Klub sportowy – przyjął nas serdecznie zapraszając na obiad, kolację i do teatru.

W Krakowie ze studenckiego Klubu wyłoniła się „CRACOWIA”, później powstał „Klub różowych WISŁA”. Ja grałem w „Cracowi” jednak niedługo bo już wiosna, 1907 r. na skutek interwencji Prof. Łopuszańskiego, cała pomoc „Cracowi” przeszła do „Wisły”, w której liczbowo przeważali studenci z II Szkoły Realnej.

Posumujmy co wiemy z tych wspomnień:

  • Po pierwsze Tadeusz Kucz opisuje historię drużyny znanej najpierw jako I. drużyna studencka, potem I. Klub Studencki, a wreszcie jak Biało-Czerwoni. Opisuje ją w sposób ciągły. Jest to historia cały czas tej samej drużyny. Zaczyna się treningami przed meczami w 1906, w maju skoro treningi jak pisze trwały dni kilkanaście, obejmuje rewanż jesienny we Lwowie, a kończy wraz z odejściem Kucza z drużyny noszącej już wtedy nazwę Cracovia na wiosnę 1907. Kolejne potwierdzenie – po notatkach prasowych – że Biało-Czerwoni to ta sama drużyna, która grała 4 czerwca 1906 w Zielone Świątki. To ważne, albowiem przesuwa datę powstania Biało-Czerwonych na ten dzień (dotąd umownie przyjmowano lato tego roku), czy wręcz moment rozpoczęcia pierwszych treningów. Pamiętajmy, że Biało-Czerwoni połączyli się w 1907 z Cracovią. Jeśli przyjąć starą zasadę, że datą założenia klubu po fuzji jest data powstania starszego z nich to datą powstania Cracovii nie powinien być 13 czerwca 1906 (kiedy powstał klub akademicki), ale 4 czerwca 1906 lub bliżej nieznany dzień w maju 1906 – moment rozpoczęcia treningów przez tę drużynę. Do rewolucji na podstawie samych wspomnień, nie namawiam, pozostańmy przy dobrze udokumentowanej dacie 13 czerwca 1906. Ze świadomością, że jest to najpewniej data powstania młodszego z podlegających fuzji klubów. 
  • Po drugie Tadeusz Kucz – przypomnijmy uczeń II Szkoły Realnej, w której Wisła została założona – uznaje, że Cracovia była pierwsza, że to Pasy są najstarszym klubem, a dopiero później powstała Wisła. Ta wypowiedź jest zgodna z oficjalnym urzędowym sprawozdaniem tej szkoły podającym, że założenie Wisły miało miejsce we wrześniu 1906. I jest to przede wszystkim wypowiedź bardzo ważna bo napisana przez osobę, która powinna być autorytetem dla kibiców Wisły jako jeden z pierwszych jej piłkarzy, działacz klubowy i szanowany członek Rady Seniorów TS. 

Powtórzmy to zatem jeszcze raz: piłkarz z 1906 i wiceprezes Wisły Kraków przyznaje, że jest ona młodsza od Cracovii. 

Biografię Kucza podlinkowałem powyżej to dodam jeszcze link do meczu z 4 czerwca 1906 – [2] z poprawnym wynikiem.

Album kibica z 1910

1910

Pewnie większość kibiców gromadzi jakieś pamiątki związane z ukochanym klubem – koszulki, proporczyki, bilety, plakaty itp. Nie inaczej było przed laty, choć liczba gadżetów z logo klubowym była znacznie mniejsza. Istniało i istnieje nadal też zjawisko rzadsze – gromadzenia dokumentacji meczowej. Dziś raczej w komputerze, ale dawniej w większych lub mniejszych zeszytach. Takiej własnej, niezależnej od oficjalnej dokumentacji. Tak jest pewnie we wszystkich klubach, ale i tu kibice Cracovii wyróżniają się.

W zbiorach Rady Seniorów, które troską otacza jej wieloletni szef Jerzy Łudzik znajduje się bowiem eksponat niesłychany. Jest to – uwaga – album prowadzony przez kibica w roku… 1910!

Album ma postać grubego zeszytu w formacie większym niż A4. Co w środku? Każdy mecz ma nagłówek i skład wycięty z programu meczowego. Do tego zdjęcia piłkarzy i wycięte z gazet zapowiedzi i relacje z meczów. Na szybko sprawdziłem tytuły. Z dzienników wychwyciłem Czas, którego najwięcej, ale są też Nowiny i Nowa Reforma, a trafiłem także na wklejone w zeszyt wycinki, które widzę pierwszy raz w życiu i nie umiem zidentyfikować.  Zdjęcia wydają się być wycięte z tygodnika Nowości Ilustrowane, acz nie tylko. Przy nagłówkach są doklejone cyfry z wynikami, a derbowy mecz z Wisłą autor musiał przeżyć szczególne mocno, bo zwycięskie 2:0 nakleił aż… siedem razy. Do tego dochodzą kolorowe szlaczki jakimi ozdobił on nagłówki. W środku był też wrzucony luzem kompletny program na mecz z Varsovią czyli reprezentacją drużyn skupionych wtedy w Warszawskim Kole Sportowym – co jest ciekawe bo spotkanie to grano w stolicy Kongresówki.

Album zaczyna się meczem z BBSV Bielsko granym 17 kwietnia 1910, pomija zatem dwa pierwsze wiosenne spotkania, ale miały one charakter treningowy  i nie były zapowiadane w prasie. Cóż, w epoce meczów tylko towarzyskich istniały te mniej ważne, dziś powiedzielibyśmy sparingi i te bardziej oficjalne, hucznie ogłaszane.  Wklejony wycinek programu meczowego na spotkanie z bielszczanami jest ważny, bo tak wczesnego programu meczowego Pasów dotąd nie znaliśmy – uważano, że zaczęto je wydawać dopiero w czerwcu tego roku. Dalej konsekwentnie są opisane wszystkie mecze i te grane w Krakowie i te na wyjazdach we Lwowie i Budapeszcie. Jedynie pojedynek w Warszawie nie ma swoich wycinków i reprezentowany jest przez program meczowy. Ostatnie opisane spotkanie miało miejsce 13 listopada (z Viktorią Wiedeń) – i faktycznie był to ostatni mecz Cracovii w sezonie 1910. 

Dodajmy, że album jest zachowany w doskonałym stanie. Ba, wycinki z gazet, choć widać na nich żółcią znaczony upływ czasu, są czasem w stanie lepszym niż te jakie widywałem w bibliotekach. A programy meczowe są niemal śnieżno-białe, jakby wczoraj, a nie 111 lat temu wyszły z drukarni. Tylko jedna strona, o meczu z Wisłą jest uszkodzona, ktoś (autor?) wyciął z niej fragment zawierający, no właśnie nie wiadomo co zawierający.  Są i puste strony, a na nich odciśnięte kształty wycinków ze stron sąsiednich.

Co wiemy o autorze? Kolorowane szlaczki podpowiadają, że album to najpewniej dzieło dziecka, może nastolatka. Na jednej z pierwszych stron znajduje się odręczny wpis. Antolski Stanisław, Sosnowiec, ul. Franciszoka 12/44. Najpewniej to autor, bo trudno podejrzewać by ktoś wpisał swój adres do cudzego albumu, ale wykluczyć tego też nie można. Skąd i dlaczego Sosnowiec? Ulicy Franciszoka już nie ma, dziś to bloki przy Hallera. Mamy zatem PRL-owski adres. Czy mały Stasiu w dorosłym życiu przeprowadził się do Sosnowca? A może to rodowity sosnowiczanin, ale tu znów pytanie czy jeździł na mecze do Krakowa czy Pasom kibicował na odległość zza rosyjskiej granicy? Szukamy, na razie bezskutecznie. Rodzina już pod tym adresem nie mieszka od 5 lat, nowi lokatorzy nie znają ich obecnego adresu. Na sosnowieckich cmentarzach są groby kilku Antolskich obu płci, lecz nie Stanisława. Są i świeże z roku 2020. Czy spóźniliśmy się o włos? Dobre to miejsce na apel o pomoc. Stanisław Antolski, domniemany autor tak niezwykłego dzieła, nie może pozostać zapomniany i nieznany! Czy ktoś z Czytelników zna jakiegoś członka rodziny Antolskich? Piszcie proszę. Będę ogromnie wdzięczny za pomoc!

Stanisław Antolski

Jest niezwykłe, że ktoś taki album prowadził raptem 4 lata po powstaniu klubu, jest niesamowite, że zachował się ten zeszyt przez te wszystkie lata dwóch wojen światowych. Fantastyczna historia, ale powiedzmy sobie szczerze czy kogoś dziwi, że przydarzyła się akurat Cracovii? Co, jak co, ale kibiców ten klub miał zawsze nieprzeciętnych!

A teraz po prostu popatrzcie na fragmenty albumu Stasia – pierwszego kibica-kronikarza Cracovii!

SA 1SA 2SA3SA4SA5SA6SA7SA8

Mało? To zobaczcie cały album (prawie cały, digitalizując go pominąłem większość pustych czystych stron na końcu) – jest tu [1]. Z zeszytu wyjęto wspomniany, umieszczony w nim luzem, kompletny program meczowy. Miejsce, w którym się oryginalnie znajdował zostało specjalnie oznaczone włożoną tam kserokopią. Ale ten program też możecie zobaczyć – tu [2]. Inne programy meczowe Cracovii i reprezentacji Galicji są dostępne tu [3].

Jak kłamał Wilczyński

1906

Wiele emocji wzbudzają ostatnio tzw. wspomnienia Wilczyńskiego. Roman Wilczyński w roku 1906 był uczniem II Szkoły Realnej (to coś w rodzaju dzisiejszego technikum), a po utworzeniu Wisły został jej zawodnikiem. Swoje wspomnienia spisał w roku 1967, a dla środowiska wiślaków są one traktowane jako żelazny dowód starszeństwa Wisły. Żelazny bo zarazem jedyny.

Skupmy się dwóch fragmentach tych wspomnień.

„Profesor II Wyższej Szkoły Realnej w Krakowie Tadeusz Łopuszański w roku 1906 (…) a było to na wiosnę po zajęciach szkolnych zatrzymał nas w klasie proponując utworzenie Klubu sportowego”.

Drugi fragment wymaga wyjaśnień. Dotyczy bowiem przygotowań do meczu z 4 czerwca 1906. Tego dnia miał bowiem odbyć się mecz z drużyną przybyłą ze Lwowa. Pierwszy taki mecz. Szeroko komentowany i zapowiadany w prasie. Wilczyński pisząc o nim komentuje jednocześnie wspomnienia Józefa Lustgartena opublikowane w „Kopcu Wspomnień” – grubej księdze opisującej galicyjski Kraków, po raz pierwszy wydanej w roku 1959, a później wznawianej.

„Na stronie 373, wiersz 14 od dołu czytam od słów »…. dr Tokarski pouczał kilku starszych przodowników parkowych o najważniejszych przepisach gry. Mieli oni tworzyć krakowską drużynę uzupełnioną kilku innymi zawodnikami«. Nie rozumiem tutaj pociągnięcia dr. Tokarskiego. Trudno bowiem powiedzieć, że nic nie wiedział o drużynach grających w piłkę na Błoniach, a może chciał ich ukarać za to tylko, że nie grają w Parku. Szkoda wielka bo byli do dyspozycji Akademicy, Wiślacy, Czerwoni i Białoczerwoni.”

Na początek poproszę o powtrzymanie zdziwienia jakim to cudem tekst mówiący o istnieniu Akademików i Biało-Czerwonych, czyli dwóch składników Cracovii, w tym samym akapicie, w którym mowa o dwóch składnikach Wisły służyć może dziś komukolwiek do udowadniania starszeństwo tej ostatniej. To faktycznie absurd, ale skupmy się na czymś istotnym. Bez trudu możemy wykazać, że cytowane fragmenty wspomnień Wilczyńskiego są albo celowym kłamstwem albo tylko nieprawdą.

  1. Nie jest prawdą, że drużyna o nazwie Biało-Czerwoni istniała przed 4 czerwca 1906.
  2. Nie jest prawdą, że nie grała w meczu w tym dniu.
  3. Nie jest prawdą, że drużyna Akademików istniała przed 4 czerwca 1906.
  4. Nie jest prawdą, że nie grali w meczu w tym dniu.
  5. Nie jest prawdą, że Wisła istniała przed 4 czerwca 1906.
  6. Nie jest prawdą, że powstała na wiosnę.
  7. Nie jest prawdą, że Czerwoni istnieli przed 4 czerwca 1906.

Biało-Czerwoni. Wbrew temu co opowiada Wilczyński przed 4 czerwca 1906 nie istniała drużyna pod nazwą Biało-Czerwonych. Tę nazwę otrzymała na jesieni 1906. Stało się to zaraz po tym, gdy po raz pierwszy zagrała w koszulkach w biało-czerwone pasy. Stroje te otrzymali od Tadeusza Konczyńskiego, który ufundował ubiory piłkarskie dla dwóch pierwszych klubów jakie powstały w Krakowie. Zacytujmy tu Czas, który opisał to później tak: „zajął się ukostiumowaniem pierwszych drużyn: akademickiej (niebiescy) i studenckiej (biało-czerwoni)ˮ. Dokładnie wiemy kiedy to było. Nie mieli tych strojów jeszcze 23 września grając z „drużyną akademicką” (czyli Cracovią), dostali na wyjazdowy rewanżowy mecz we Lwowie z Czarnymi (zwycięstwo 1:0) grany 30 września. Fakt posiadania tych strojów odnotował reporter lwowskiego Słowa Polskiego pisząc tak „biało-czerwoni, onieśmieleni widocznie trochę z początku obcem dla siebie otoczeniem, obcym terenem, a następnie pamiętni doznanej przed paru miesiącami porażki w parku Jordanaˮ. Debiut koszulek w Krakowie nastąpił tydzień później, 7 października: „Gorącemi oklaskami powitała teraz publiczność klub Białoczerwonych, który w świetnem umundurowaniu wszedł na boisko” odnotował Głos Narodu.

Nowa Reforma nr 229 z 9 października 1906 (podkreślone)

Nowa Reforma nr 229 z 9 października 1906

W tym miejscu warto też wrócić do fragmentu „pamiętni doznanej przed paru miesiącami porażki w parku Jordana”. O rewanżu pisała też zgodnie prasa krakowska, z kilku gazet, które użyły tego słowa zacytujmy np. Naprzód piszący „I. drużyna studencka wyjedzie (..) na match rewanżowy„. Jedyny wcześniejszy mecz z Czarnymi to ten z 4 czerwca, istotnie grany w Parku Jordana i przegrany 0:2. Kto go grał? Właśnie „przodownicy” lub „studenci”. Jak wiadomo ze wspomnień Tadeusza Kucza zostali wybrani i przygotowywali się na ten mecz „przez kilkanaście dni treningu”. Kucz to ciekawa postać, bo później przejdzie do Wisły, a czasem uważa się go za współzałożyciela tego klubu. Dlaczego musieli się oni przygotowywać do tego meczu w ogóle? Bo w Krakowie grano wtedy futbol radosny, mający mało wspólnego z przepisami, a taktyka polegała na biegnięciu z piłką do bramki mijając kolejnych rywali, a nie żadnych tam podaniach i walce o pozycję, a to było za mało na lwowian grających futbol zespołowy i zgodny z zasadami. Zbierzmy to razem: „przodownicy” lub „studenci” to inaczej „I. drużyna studencka”, a później Biało-Czerwoni. Podsumowując Wilczyński żałuje, że w meczu z 4 czerwca nie grali Biało-Czerwoni, chociaż jak najbardziej grali w tym meczu tylko nie mieli jeszcze ani takiej nazwy ani takich strojów. Zaiste kuriozum!

Naprzód nr 260 z 22 września 1906 (podkreślone)

Naprzód nr 260 z 22 września 1906

Akademicy. Wbrew temu opowiada Wilczyński przed 4 czerwca 1906 nie istniała drużyna Akademików. Drużyna ta po raz pierwszy zagrała w meczu właśnie tego dnia. Najpierw krótki kurs polszczyzny dawnej: student to uczeń szkoły średniej, a akademik to na dzisiejsze student. Odnotujmy tu istotne wydarzenie – tego dnia miał być jeden mecz, a zagrano dwa. Dlaczego? Ze Lwowa miała przyjechać jedna drużyna, a przyjechały dwie. Ta druga po Czarnych to drużyna lwowskiego IV Gimnazjum, która potem przyjmie nazwę Pogoń. Tymczasem w Krakowie przygotowano tylko jedną drużynę – właśnie owych „studentów” tudzież „przodowników”. W tej sytuacji do walki stanęła „zorganizowana naprędce drużyna” (cytat za Słowem Polskim). O udziale Akademików w tym meczu pisze jeszcze kilka innych gazet np. Nowiny piszą tak: „druga partya Lwowiaków w kostyumach czerwono-niebieskich a krakowscy akademicyˮ. Niektóre dodają, że wspomagali ich „rękodzielnicyˮ. Ci sami Akademicy anonsem w prasie zaprosili na swój pierwszy trening 13 czerwca 1906 już jako Akademicki Klub Footballistów. A później, na jesieni zmienili nazwę na Cracovia.

Słowo Polskie nr 248 z 6 czerwca 1906 fragment (podkreślony)

Słowo Polskie nr 248 z 6 czerwca 1906

Tu ciekawostka: „Akademicy” to zamiennik, którego używa Wilczyński nie chcąc wypowiedzieć nazwy „Cracovia” w odniesieniu do roku 1906. Biało-Czerwoni zyskali swoją nazwę na jesieni, tak samo Cracovia, ale pierwszą nazwę Wilczyński używa do opisania sytuacji na wiosnę, a drugiej jakoś nie chce. Bywa i tak. Podsumowując: po raz drugi żałuje Wilczyński, że w meczu nie grali ci, którzy w nim jak najbardziej grali.

Pogoń nr 42 z 21 października 1906 (podkreślone) m

Pogoń nr 42 z 21 października 1906

Wisła. Wbrew temu opowiada Wilczyński przed 4 czerwca 1906 nie istniała drużyna Wisły. Istotnie prof. Łopuszański powołał w swej szkole drużynę i przyjęła ona nazwę Wisła – tę historię przeczytać można np. w monografii 30-lecia TS czy współczesnych oficjalnych wiślackich stronach internetowych. Opisana sytuacja z założeniem tego klubu przez nauczyciela II Szkoły Realnej jak najbardziej miała miejsce, ale we wrześniu 1906. Wiemy to ze sprawozdania tejże szkoły za rok szkolny 1906/1907 opublikowanego po raz pierwszy przez portal… HistoriaWisly.pl. Czytamy w nim „powstało we wrześniu 1906. z inicjatywy prof. Łopuszańskiego kółko gry w piłkę nożnąˮ. Wiele błędów mogli popełnić nauczyciele, ale trudno ich podejrzewać, że pomylili rok szkolny. Wrzesień, nie wiosna.

monografia 30 lat TS Wisła (podkreślone)

monografia 30-lecia TS Wisła z 1936

sprawozdanie II Szkoły Realnej 1907 (podkreślone)

sprawozdanie II Szkoły Realnej za rok 1906/07

Na marginesie zauważmy, że monografia Wisły z 1936 opisując powstanie klubu używa niemal dokładnie tych samych sformułowań, które padają w dokumencie szkolnym – zapewne zatem w Towarzystwie Sportowym znano go, jedynie pominięto słówko „wrzesień”. Po opublikowaniu w Internecie tego sprawozdania (oddajmy tu hołd uczciwości autorów, że w ogóle to zrobili) zapadła wokół niego pewna niezręczna cisza. Po pewnym czasie pojawiły się tradycyjne dla wiślackich historyków „interpretacje”, które maja jeden cel: słowami współczesnymi zastąpić niewygodne słowa z historycznych dokumentów. Za każdym razem bez pokazywania jakichkolwiek dokumentów na te gdybania. My jednak trzymajmy się faktów. Wiemy, z artykułu w Nowej Reformie, że Wisła wystartowała w turnieju zorganizowanym na jesieni 1906, wiemy również, że z II Szkoły Realnej zgłoszony został do niego tylko jeden klub, a zatem była nim Wisła. Jeden, nie dwa. 

Nowa Reforma nr 240 z 21 października 1906 f2 (podkreślone)

Nowa Reforma nr 240 z 21 października 1906

Oczywiście uważny czytelnik zapyta, jak ze wspomnień Wilczyńskiego wynika ów maj, na który powołują się czasem wiślacy skoro pisał on o wiośnie, a zatem okresie od 21 marca do 21 czerwca? Nijak nie wynika, nie ma go w żadnych dokumentach, nawet we wspomnieniach, maj to radosna twórczość, „z czapy” zupełnie, ale maj wszak ma tę miłą zaletę, że jest przed Cracovii czerwcem, czyż nie? Podsumowując znów Wilczyński nieprawdę ogłasza, Wisła na wiosnę nie istniała, bo powstała we wrześniu.

Czerwoni. Wbrew temu co opowiada Wilczyński przed 24 czerwca nie istniała drużyna Czerwonych. Czerwoni to klub, który w 1907 połączył się z drużyną Wisły (a rok ten po latach Stanisław Mielech uznał za datę powstania TS Wisła). Czerwonych próżno szukać w prasie, pierwsza wzmianka o nich pojawiła się w opisie meczu z 14 października 1906. Nowa Reforma wymienia ich wśród drużyn biorących udział w turnieju jesiennym. Dzieli ona kluby – uczestników tego turnieju na trzy grupy. Pierwsza grupa to „młodziutkie, pisklęta sportu footballowego”, druga to „złożone w ostatnich tygodniach z miłośników piłki nożnej, grających dotychczas luzem”, a trzecia to Biało-Czerwoni i „klub akademicki Cracoviaˮ, które jako najstarsze miały w tym turnieju specjalne zasady, nie biorąc udziału w eliminacjach. Zatem w najlepszym dla nich razie Czerwoni jako klub zostali złożeni „w ostatnich tygodniach”, a artykuł ten ukazał się 20 października. Nie wiem jak szeroko trzeba by rozumieć „ostatnie tygodnie” by cofnąć się o ponad 4 miesiące. Te cytowane fragmenty odnoszą się też do Wisły. Znów zatem Wilczyński ogłaszał zdanie nieprawdziwe.

Nowa Reforma nr 240 z 21 października 1906 f1 (podkreślone)

Nowa Reforma nr 240 z 21 października 1906

Jeszcze jedną uwagę warto tu odnotować. I Czerwoni i Wisła byli klubami uczniowskimi, wtedy mówiono „studenckimi”. A przecież Biało-Czerwonych, co już cytowałem, nazywała prasa „I. drużyną studencką”. Pierwszą!

Nowa Reforma nr 216 z 22 września 1906 (podkreślone)

Nowa Reforma nr 216 z 22 września 1906

Podsumowując: w tych paru zdaniach Wilczyński siedmiokrotnie mija się z prawdą , co już jest niezłym wyczynem. Od biedy możemy mu zaliczyć za prawdę istnienie Biało-Czerwonych przed meczami czerwcowymi, choć nie pod tą nazwą. Biało-Czerwoni, zawsze warto przypomnieć, to klub, który w 1907 połączył się z Cracovią. Do wyjaśnienia zostaje jedna kwestia. Czy spisując te wspomnienia gracz Wisły świadomie pisał nieprawdę czyli kłamał, czy też jest to tylko efekt szwankującej pamięci – wszak robił to 61 lat po roku 1906 będąc sam już w wieku podeszłym (miał wtedy 77 lat)? Sporo rzeczy wskazuje, że jednak kłamał. Po pierwsze świadomie unikał nazwy Cracovia w kontekście roku 1906 pisząc zastępczo Akademicy, a nazwę tę znać musiał skoro jego drużyna rywalizowała z Cracovią w turnieju w tymże roku. Brak nazwy służy mu za „dowód”, że nie ma klubu. Po drugie podaje on wiele innych szczegółów meczów z 4 czerwca, jak wyniki i rywali, jak to, że w nim „grał Szeligowski z drużyny Białoczerwonych, który w sierpniu 1906 roku pokonał cyrk i nie cyrk Buffalo Bill”, ba pamięta również, że mecz drugi zagrała drużyna, która „była ściągnięta od strony widzów”. Jednocześnie nie wie kto te mecze grał, choć wie kto nie grał. Wie, że nie grali w nich Białoczerwoni i Akademicy – czyli zaprzecza, że grali, choć przecież właśnie oni grali.

Kto chce wierzyć, że Wilczyński pisał nieprawdę, bo po prostu nie pamiętał, niech wierzy. Dla mnie zbyt tendencyjne te jego błędy, za wyraźnie przebijają spod nich intencje. Pozostanę przy przekonaniu, że raczej kłamał choć jest to tylko moja opinia, człowiek nie żyje (zmarł kilka lat po spisaniu wspomnień) i nie sposób mu udowodnić, że pisząc nieprawdę znał prawdę.